Gdzie?! Do Japonii? Z dzieckiem? Tak daleko?! Co on tam będzie jadł? Poza tym nic nie zapamięta…
A więc właśnie – do Japonii, wymarzonej od dawna. Z biletami wyszukanymi za przysłowiowe „grosze”. I właśnie z dzieckiem, 1,5 rocznym Stasiem. Że za mały? Że rodzice oszaleli? Wcale nie. Podróż z dzieckiem to nic strasznego. Wręcz przeciwnie – to niesamowita przygoda. Zresztą, jeśli ktoś często i intensywnie podróżuje, doskonale to zrozumie. Uznaliśmy to za zupełnie naturalne, że skoro dotychczas nam, rodzicom, podróżowanie sprawiało ogromną frajdę, po narodzinach dziecka po prostu będziemy starali się to kontynuować. I wiemy prawie na pewno, że bakcyla podróży Staś połknie w mig. A przynajmniej mamy taką nadzieję. Sami bowiem przekonaliśmy się już nie raz, że nic tak nie uczy życia jak podróże. Szczególnie gdy organizujemy je „na własną rękę”. Nie inaczej było w tym przypadku.