Z notatnika Jerzego Bralczyka – Amnestia
opublikowano: 2014-04-30 przez: Mika Ewelina
Adam Michnik powiedział kiedyś, w dyskusji o rozliczeniach politycznych, że jest za amnestią, nie za amnezją.
Te dwa słowa wyglądają nieco podobnie, są spokrewnione ze sobą i w znaczeniach mają wspólny element, ale mylić ich nie należy. Amnezja to nazwa przypadłości, choroby – po grecku amnesia to 'zapominanie'. Nie jest to na ogół pożądane, choć zdarzają się sytuacje, kiedy chcemy o różnych rzeczach, a czasem i o wszystkim, zapomnieć. Grecki imiesłów amnestos to 'niepamiętany', amnesteo – 'zapominam'. A amnestia to po grecku 'zapomnienie, puszczenie w niepamięć'.
Amnezja jest niezależna od tego, kogo dotyka. Zapomina on, choć nie dzięki swojej woli. Amnestia jest wynikiem decyzji: chcę zapomnieć. Ale przecież zapomnieć naprawdę się nie da, rozkazu „precz z mej pamięci”, jak pisał poeta, „pamięć nie posłucha”. Próbowano kiedyś stosować techniki zapominania, taką umiejętność nazywano amnestyką, lecz to okazało się nader trudne, przepisy na usuwanie pamięci się nie sprawdzały. Ale zapomnienie ma kilka znaczeń, między innymi wyrażane ładnym frazeologizmem puszczenie w niepamięć. Jeśli ktoś zrobił nam coś złego, czasem potem prosi, byśmy mu tego nie pamiętali – nie, żebyśmy o tym nie pamiętali w ogóle, lecz żeby to nie ciążyło na naszych stosunkach. W słowniku Lindego z początków dziewiętnastego wieku amnestya to 'zapomnienie', puszczenie w niepamięć jakowej urazy, 'przebaczenie'. No, przebaczenie to już dużo. Inni wolą słowo darowanie jako polski synonim amnestii. To chyba bliżej. Zapomnienie – puszczenie w niepamięć – darowanie – przebaczenie, taki ciąg dałoby się wysnuć.
Czy, gdy zrobimy coś złego, chcemy zapomnienia, czy przebaczenia? W życiu prywatnym, przy naszych złych uczynkach, chyba najpierw przebaczenia, potem zapomnienia, ale rzeczywistego, wyrzucenia z pamięci. Ale w sytuacji przewinienia przeciw społeczeństwu, które to przewinienie jest ujęte w ramy prawne i zagrożone karą, liczy się też odstąpienie od tej kary, jej zaniechanie, jej darowanie, jako skutek realny, zmniejszający dolegliwość. W dawnych słownikach języka polskiego eksponuje się jako tego, kto amnestii udziela, 'panującego'. Potem w słownikowych definicjach decyzje o zaniechaniu karania wiązano z głową państwa, a jako „akt prawny” amnestia w słownikach pojawiła się stosunkowo późno. Najpierw była zatem w naszej świadomości językowej raczej indywidualnym aktem łaski, ułaskawieniem. Dziś amnestia i ułaskawienie są od siebie odleglejsze znaczeniowo. Czasem mówi się o amnestii jako o „zbiorowym akcie łaski”, ale czy nawet ci, których ona dotyka, myślą o niej w kategoriach łaski i łaskawości? Jak ma być amnestia, to będzie, przyczyny mogą być różne, polityczne, ekonomiczne, prawne – ale łaska? To niedobre, niepasujące tu słowo.
Jak amnestia, to amnestia. Bez łaski.
Amnezja jest niezależna od tego, kogo dotyka. Zapomina on, choć nie dzięki swojej woli. Amnestia jest wynikiem decyzji: chcę zapomnieć. Ale przecież zapomnieć naprawdę się nie da, rozkazu „precz z mej pamięci”, jak pisał poeta, „pamięć nie posłucha”. Próbowano kiedyś stosować techniki zapominania, taką umiejętność nazywano amnestyką, lecz to okazało się nader trudne, przepisy na usuwanie pamięci się nie sprawdzały. Ale zapomnienie ma kilka znaczeń, między innymi wyrażane ładnym frazeologizmem puszczenie w niepamięć. Jeśli ktoś zrobił nam coś złego, czasem potem prosi, byśmy mu tego nie pamiętali – nie, żebyśmy o tym nie pamiętali w ogóle, lecz żeby to nie ciążyło na naszych stosunkach. W słowniku Lindego z początków dziewiętnastego wieku amnestya to 'zapomnienie', puszczenie w niepamięć jakowej urazy, 'przebaczenie'. No, przebaczenie to już dużo. Inni wolą słowo darowanie jako polski synonim amnestii. To chyba bliżej. Zapomnienie – puszczenie w niepamięć – darowanie – przebaczenie, taki ciąg dałoby się wysnuć.
Czy, gdy zrobimy coś złego, chcemy zapomnienia, czy przebaczenia? W życiu prywatnym, przy naszych złych uczynkach, chyba najpierw przebaczenia, potem zapomnienia, ale rzeczywistego, wyrzucenia z pamięci. Ale w sytuacji przewinienia przeciw społeczeństwu, które to przewinienie jest ujęte w ramy prawne i zagrożone karą, liczy się też odstąpienie od tej kary, jej zaniechanie, jej darowanie, jako skutek realny, zmniejszający dolegliwość. W dawnych słownikach języka polskiego eksponuje się jako tego, kto amnestii udziela, 'panującego'. Potem w słownikowych definicjach decyzje o zaniechaniu karania wiązano z głową państwa, a jako „akt prawny” amnestia w słownikach pojawiła się stosunkowo późno. Najpierw była zatem w naszej świadomości językowej raczej indywidualnym aktem łaski, ułaskawieniem. Dziś amnestia i ułaskawienie są od siebie odleglejsze znaczeniowo. Czasem mówi się o amnestii jako o „zbiorowym akcie łaski”, ale czy nawet ci, których ona dotyka, myślą o niej w kategoriach łaski i łaskawości? Jak ma być amnestia, to będzie, przyczyny mogą być różne, polityczne, ekonomiczne, prawne – ale łaska? To niedobre, niepasujące tu słowo.
Jak amnestia, to amnestia. Bez łaski.