Umowny termin zawity w świetle aktualnego orzecznictwa
opublikowano: 2017-10-10 przez:
Wprowadzenie
Niniejszy artykuł porusza kwestię możliwości zastrzegania w umowach cywilnoprawnych, przez strony takich umów, terminów umownych zawitych, tj. terminów wprowadzonych do umowy cywilnoprawnej, określających ostateczny termin, do upływu którego strona umowy może korzystać z przysługujących jej roszczeń lub uprawnień prawokształtujących, a z upływem którego takie roszczenia lub uprawnienia, dotyczące stosunku umownego, strony uznają za wygasłe. Ponadto omówienie aktualnego orzecznictwa Sądu Najwyższego (dalej: „SN”) i sądów powszechnych ma służyć uporządkowaniu dorobku orzecznictwa i doktryny oraz przedstawieniu argumentów przemawiających za przyjęciem jednego z dwóch, przeciwstawnych poglądów, zarysowanych w tym orzecznictwie. Należy jednak wskazać, że w większości orzeczeń argumentacja opowiadająca się za bądź przeciw możliwości umownego określania terminów zawitych jest dosyć lakoniczna. Niniejszy artykuł ma pomóc w konstruowaniu argumentacji prawnej, w szczególności w procesach sądowych, w których są badane ważność oraz skutki zawarcia w umowie przez strony umownych terminów zawitych.
Istota umownego terminu zawitego
Jak wskazał SN w uzasadnieniu uchwały z 22 czerwca 2016 r. (III CZP 19/16, OSNC 2017, nr 4, poz. 42), „zastrzeżenie w umowie terminu, w ciągu którego wierzyciel może dochodzić od poręczyciela wykonania zaciągniętego przez niego zobowiązania, może być kwalifikowane jako umowny termin zawity. Wprowadzenie do umowy takiego terminu jest dopuszczalne na podstawie art. 3531 k.c.[1], statuującego swobodę umów, dla której ograniczeniem są tylko bezwzględnie obowiązujące przepisy ustawy, właściwość stosunku prawnego i zasady współżycia społecznego”. W podobnym duchu wypowiedział się Sąd Apelacyjny (dalej: „SA”) w Warszawie, wydając wyrok z 14 marca 2013 r. (VI ACa 1151/12, LEX nr 1313443). Na podstawie wskazanych orzeczeń można dojść do wniosku, że zgodnie z aktualnym orzecznictwem koncepcja umownych terminów zawitych dotyczy wprowadzenia do umów cywilnoprawnych umownych terminów, z upływem których następuje wygaśniecie roszczenia na mocy porozumienia stron umowy. Taka koncepcja mieści się w ramach uprawnień do uregulowania stosunku prawnego według przyznanej stronom swobody umów. Odnosząc się do podstawowej argumentacji, zawartej w przywołanych orzeczeniach, należy w pierwszej kolejności przywołać treść art. 3531 k.c. oraz art. 119 k.c. Zgodnie z pierwszym z wymienionych przepisów „strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swojego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego”. Zgodnie z art. 119 k.c. „terminy przedawnienia nie mogą być skracane ani przedłużane przez czynność prawną.” W związku z tymi przepisami o dopuszczalności albo braku możliwości wprowadzenia do umów cywilnoprawnych umownych terminów zawitych będzie decydować wykładnia i ocena wzajemnej relacji przywołanych przepisów.
Za akceptacją koncepcji umownych terminów zawitych opowiada się także część doktryny, uznając, że „w tej grupie terminów zawitych strony same ustalają sposób ich biegu i skutki ich upływu. Wskazuje się, że terminy ustalone na podstawie umowy mogą przewidywać bezwzględny sposób ich obliczania, nie uwzględniając żadnych zdarzeń, w tym siły wyższej, a z ich upływem mogą przewidywać dowolnie surowe skutki. W tej grupie terminów zawitych pod względem konstrukcyjnym łatwiejsze jest uzasadnienie moderowania skutków upływu terminów zawitych w oparciu o nadużycie prawa podmiotowego, ponieważ samo ukształtowanie przez strony tego terminu może być sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”[2].
Pojęcie „umowny termin zawity” lub inne równoważne dotyczy możliwości umownego, niezależnie od przepisów ustawy, kształtowania terminów wygaśnięcia zobowiązań kontraktowych. W związku z tym za istotną wskazówkę przy analizie dopuszczalności takich umownych regulacji należy uznać fakt, iż mimo wprowadzenia do k.c. określonych terminów prekluzyjnych (np. w art. 59 k.c.), ustawodawca w żaden sposób nie definiuje i nie reguluje (jak przy okazji instytucji przedawnienia), pojęcia terminów zawitych (prekluzyjnych) na poziomie ustawy. Co więcej, ustawodawca nie posługuje się tym pojęciem i nie przewiduje możliwości umieszczenia takich terminów w umowach cywilnoprawnych w ramach zasady swobody umów. O ile nie da się zapomnieć również o podobieństwach między terminem zawitym a terminem przedawnienia, co do skutku, jakim jest ostateczna obrona przed wykonaniem przedawnionego lub objętego zarzutem prekluzji zobowiązania, o tyle bierność ustawodawcy w kwestii poddania terminów zawitych (w tym terminów zawitych umownych) regulacjom k.c., dotyczącym przedawnienia roszczeń (art. 118 i następne k.c.), może oznaczać brak uzasadnienia dla automatycznego stosowania, zwłaszcza wobec umownych terminów zawitych, wszystkich przepisów k.c. o przedawnieniu, w tym oceny zastrzeżenia umownego terminu zawitego jako niezgodnego z treścią art. 119 k.c.
Omawiając problematykę umownych terminów zawitych, trzeba więc przeanalizować różnice pomiędzy wprowadzeniem przedawnienia oraz terminu zawitego, jak również pomiędzy regulacjami na poziomie ustawowym oraz w ramach swobody kontraktowej. Jak wynika z dorobku doktryny, należałoby także ponownie rozważyć zasadność badania umownych terminów zawitych w świetle klauzuli zasad współżycia społecznego.
Art. 119 k.c. jako potencjalne ograniczenie swobody kontraktowej
W tym miejscu warto przytoczyć sprzeciwiający się umownym terminom zawitym pogląd, zaprezentowany w wyroku SA w Warszawie z 29 kwietnia 2013 r. (VI ACa 1183/12, LEX nr 1339412) i zestawić to orzeczenie z prawidłowym przedstawieniem instytucji przedawnienia i terminów zawitych. Na marginesie, wskazany wyrok SA w Warszawie pokazuje, iż wobec wcześniej przywołanego wyroku tego sądu z 14 marca 2013 r., istnieją (a przynajmniej istniały) zasadnicze rozbieżności w orzecznictwie sądowym, na poziomie tego samego wydziału SA w Warszawie.
Jak wskazał w wyroku z 29 kwietnia 2013 r. SA w Warszawie, „ustawowe terminy zawite przewidujące wygaśnięcie roszczeń mają, z uwagi na kategoryczność skutków dawności, charakter wyjątkowy w stosunku do instytucji przedawnienia. Skoro zatem zgodnie z art. 119 k.c. terminy przedawnienia nie mogą być skracane ani przedłużane przez czynność prawną, to tym bardziej nie sposób przyjąć, by w braku ustawowej podstawy prawnej dopuszczalnym było tworzenie umownych terminów zawitych, które powodowałyby wygaśnięcie roszczenia”. Jak odnotowano powyżej, pogląd SA w Warszawie budzi poważne wątpliwości m.in. z uwagi na wskazywane w doktrynie odrębności pomiędzy przedawnieniem a terminami zawitymi. Kwestia ta została omówiona w odpowiedzi na interpelację poselską udzielonej przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości[3], w której stwierdzono, iż: „Przedawnienie roszczenia majątkowego nie powoduje jego wygaśnięcia (inaczej niż w przypadku tzw. terminów zawitych, których upływ skutkuje wygaśnięciem roszczenia), a jedynie ustanie jego ochrony prawnej. Roszczenie przedawnione samo w sobie istnieje, stając się zobowiązaniem naturalnym. Wyjaśniając istotę przedawnienia roszczeń majątkowych nie można tracić z pola widzenia faktu, iż dłużnik danego stosunku zobowiązaniowego jest nadal zobowiązany do wykonania świadczenia, nawet jeżeli roszczenie wierzyciela z tego stosunku uległo przedawnieniu, tyle że może uchylić się od jego przymusowego wykonania przez podniesienie zarzutu przedawnienia (art. 117 § 2 k.c.). Okoliczność, że na dłużniku bezsprzecznie nadal ciąży zobowiązanie do spełnienia świadczenia (np. dłużnik nie dokonał płatności za usługę, nie zwrócił pożyczki itp.), uzasadnia przyjęcie rozwiązania, iż przedawnienie będzie uwzględniane wyłącznie na zarzut dłużnika, a nie z urzędu przez sąd, ponieważ to nie sąd powinien wbrew woli dłużnika decydować, czy udzielić ochrony przedawnionemu roszczeniu. Dłużnik może być bowiem zainteresowany wykonaniem swego zobowiązania.(…) Konstrukcja uwzględnienia przedawnienia roszczenia pieniężnego wyłącznie na zarzut dłużnika odpowiada przyjętemu modelowi wymiaru sprawiedliwości, w którym sąd nie działa na korzyść żadnej ze stron, występując w roli bezstronnego arbitra”.
Wątpliwości na tle aksjologii przepisów
Warto mieć na uwadze, że nawet gdyby uznać niedopuszczalność umownych terminów zawitych, nie jest to równoznaczne z brakiem uzasadnienia dla wprowadzenia zmian na korzyść autonomii i swobody stron umowy, w zakresie przepisów o przedawnieniu roszczeń. Dopóki natomiast ustawodawca nie wprowadzi zmian w przepisach o przedawnieniu, biorąc pod uwagę treść art. 118 k.c. i ogólny ustawowy termin przedawnienia roszczeń majątkowych (w razie braku przepisów szczególnych), zasadne może być dopuszczenie konstrukcji umownego terminu zawitego, zgodnie z wolą stron, przede wszystkim w celu dostosowania danej umowy do potrzeb obrotu i specyfiki danego stosunku prawnego.
Na szczególną uwagę zasługują także zawarte w archiwalnym projekcie ustawy – Kodeks cywilny[4] propozycje skodyfikowania terminów zawitych, wprowadzenia możliwości przerwania biegu terminu zawitego oraz wprowadzenia zakazu modyfikacji terminu zawitego, ale wyłącznie w przypadku, gdy termin ten został wprowadzony ustawą.
Podsumowując tę część rozważań, trzeba wskazać , iż na podstawie analizy zarówno aktualnego brzmienia art. 119 k.c., jak przywołanego projektu ustawy należałoby poddać w wątpliwość bezwarunkową dopuszczalność szerokiej wykładni art. 119 k.c. i uzasadniania tym przepisem odmowy akceptacji wprowadzenia do umowy umownych terminów zawitych, w szczególności w zakresie umów cywilnoprawnych zawartych między przedsiębiorcami. Nie powinno się jednak z góry wykluczać możliwości konstruowania umownych terminów zawitych w pozostałych umowach (innych niż dwustronnie profesjonalne). Sam bowiem zabieg ograniczenia w drodze wykładni stosowania art. 119 k.c. do umownych terminów zawitych nie wyklucza przecież możliwości analizy zgodności danego zapisu umowy z innymi przepisami bezwzględnie obowiązującymi, np. w przypadku zastrzeżenia rażąco krótkich terminów zawitych, po upływie których dochodzi do nieuzasadnionego wygaśnięcia roszczeń, także w razie swoistego „oderwania” kwestii odpowiedzialności cywilnoprawnej i możliwości dochodzenia zobowiązań umownych od kwestii prawidłowej realizacji umowy w rozsądnym terminie. K.c. wprowadza liczne mechanizmy ochrony słabszej strony umowy przed potencjalnymi nadużyciami. Ważnym przepisem jest przede wszystkim art. 58 k.c. (nieważność czynności prawnej), z tym że w zakresie umów konsumenckich istotne są oczywiście regulacje o niedozwolonych klauzulach umownych zawarte w art. 3851 § 1 k.c., zgodnie z którym „Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.”
Argumentacja „za” umownymi terminami zawitymi (z uzasadnień aktualnych orzeczeń)
Obszerna argumentacja co do zasadności przyjęcia koncepcji umownych terminów zawitych pojawia się w wyroku SA w Warszawie z 25 lutego 2016 r. (VI ACa 105/15, LEX nr 2123009). Pogląd tego sądu jest o tyle interesujący, że odnosi się zarówno do zasady swobody umów, jak i podejmuje analizę art. 119 k.c. W przywołanym orzeczeniu SA w Warszawie oddalił apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, którego rozstrzygnięcie zostało oparte na tym, że „strony kontraktu w ramach zasady swobody umów uregulowały zarówno skutki niedochowania terminu jak i jego długość. W związku z powyższym, w razie niezachowania terminu roszczenie wygasa”[5].
SA w Warszawie, oddalając apelację, wskazał m.in., że „w piśmiennictwie prezentowany jest również pogląd, zgodnie z którym „postanowienia umowne wprowadzające terminy zawite (nawet w tych przypadkach, gdy dotyczą roszczeń), nie zmierzają z pewnością ani do skrócenia, ani do przedłużenia samej długości terminów przedawnienia roszczeń w stosunku do długości przewidzianej przez ustawę.” Zdaniem SA w Warszawie „umowne terminy zawite określają moment całkowitego wygaśnięcia roszczenia, nie zaś chwilę jego przedawnienia. Upływ umownego terminu zawitego prowadzi do definitywnej utraty roszczenia, a nie do typowego dla upływu terminu przedawnienia stanu, w którym uprawnionemu przysługuje roszczenie, tyle że pozbawione przymiotu zaskarżalności. Z całą pewnością nie można więc mówić o sprzeczności umownych terminów zawitych z ustawą (np. z art. 119 k.c.). W niektórych orzeczeniach wniosek o niedopuszczalności stosowania umownych terminów zawitych uzasadnia się jednak nieco inaczej, przyjmując, że stanowi ono obejście prawa. (…) Wszak wiele innych przepisów prawa cywilnego wprost przewiduje sytuacje, w których strony mocą czynności prawnej doprowadzają do wygaśnięcia roszczeń przed momentem, w którym – według modelu ustawowego – roszczenia te uległyby przedawnieniu. Dobrymi przykładami są chociażby zrzeczenie się roszczeń w ramach ugody, zwolnienie z długu czy - by przytoczyć przykład bardziej zbliżony konstrukcyjnie do umownych terminów zawitych - zastrzeżenie w umowie warunku rozwiązującego, po upływie którego strony tracą niektóre lub wszystkie roszczenia wynikające z umowy”.
Podsumowanie
Analiza dotychczasowego orzecznictwa i wypowiedzi doktryny w kwestii możliwości wprowadzania do kontraktów umownych terminów zawitych prowadzi do wniosku, iż w pogląd o niedopuszczalności wprowadzania takich terminów , zwłaszcza w zakresie kontraktów zawieranych w obrocie profesjonalnym, w ostatnim czasie, wskutek przywołanych wyżej orzeczeń SN oraz SA w Warszawie, uległ znacznej dezaktualizacji. Pomimo nadal widocznych rozbieżności w poglądach doktryny i orzecznictwie, widoczna jest na przestrzeni ostatnich kilku lat tendencja, aby umożliwić stronom, w ramach dyspozycji stron umowy, na umawianie się co do przyjęcia określonej umownej daty wygaśnięcia roszczeń. Tendencja ta, wobec zapewnienia przez system prawa określonych mechanizmów kontrolnych, jest zjawiskiem bardzo pożytecznym i pożądanym.
Jak była mowa powyżej, odejście od szerokiej wykładni art. 119 k.c., zakazującej modyfikacji przedawnienia czynnościami dyspozytywnymi stron umowy, może być rekompensowane poprzez wnikliwą analizę konkretnego stanu prawno-faktycznego w celu ustalenia ewentualnego obejścia prawa, w tym naruszenia przez stronę umowy zasad współżycia społecznego. Z drugiej strony, im dłuższy termin przedawnienia roszczeń majątkowych, tym potencjalnie większe uzasadnienie dla ewentualnej korekty skutków przedawnienia w drodze dyspozytywnych czynności stron.
Oczywiście należy zgodzić się z potrzebą szczególnej ostrożności w przyjmowaniu dopuszczalności zastrzegania umownych terminów zawitych w umowach z konsumentami. Jednak nie powinno się z góry wyłączać dopuszczalności umownego, odrębnego rozstrzygania przez strony, niezależnie od konfiguracji podmiotowej, kwestii długości trwania zobowiązania i możliwości wygaśnięcia zobowiązań umownych. Modyfikacja umowna wprowadzająca możliwość wygaśnięcia zobowiązania powinna być co do zasady dozwolona, skoro dopuszczalne jest co do zasady odnowienie terminu zobowiązania lub przesunięcie jego wykonalności. Zarówno wierzyciel, jak i dłużnik, w szczególności w zakresie dotyczącym ogólnego, ustawowego okresu przedawnienia roszczeń majątkowych, mogą być zainteresowani uelastycznieniem umowy i wprowadzeniem na zasadzie swobody umów regulacji definitywnie rozstrzygających problem trwania w czasie zobowiązania.
Ewentualna modyfikacja poprzez wprowadzenie do kontraktu umownych terminów zawitych wymaga oczywiście respektowania wartości i zasad, jakim powinno służyć prawo, niezależnie od brzmienia zapisów umownych, np. przez respektowanie zakazu ustanowienia rażąco krótkich terminów lub niedozwolonych klauzul umownych. Nie przesądzając kierunku dalszego rozwoju doktryny i orzecznictwa w tym zakresie, należy rozważyć, dopuszczalność modyfikacji terminów ustawowych przedawnienia przez wprowadzenie możliwości modyfikacji czasu trwania i daty wygaśnięcia tych terminów, analogicznie, w regulaminach, statutach i innych aktach wewnętrznych, których wykładnia jest dokonywana w oparciu o przepisy k.c. o oświadczeniach woli. Trzeba odróżniać sytuację, gdy strony wprowadzają termin zawity, modyfikując w ten sposób ustawowy, np. 10-letni, okres przedawnienia roszczeń majątkowych, od sytuacji, gdy przepis prawa materialnego, zwłaszcza przepis szczególny, przewiduje krótszy, np. 3-letni, okres przedawnienia. Nie można wykluczyć sytuacji, w której strony danej umowy, bez żadnego uzasadnienia, innego niż jednostronny interes wierzyciela, skracają lub „obchodzą” termin ustawowy, wprowadzając krótszy termin umowny zawity. Jeżeli taka modyfikacja nie ma obiektywnego uzasadnienia w łączących strony relacjach prawnych, w przypadku sporu sądowego lub na etapie zawierania polubownego porozumienia, powinna zostać oceniona negatywnie, a jej skuteczność zakwestionowana.
Podsumowując należy więc wskazać na widoczną w aktualnym orzecznictwie tendencję do stopniowego, w granicach dozwolonych ustawą oraz zasadami współżycia społecznego, rozszerzenia znaczenia zasady swobody umów, również w kontekście modyfikacji umownej terminów zobowiązań kontraktowych, w zgodzie z rzymską zasadą violenti non fit iniuria („chcącemu nie dzieje się krzywda”), według której, wykluczona jest ingerencja prawa, w sytuacji gdy zgoda na treść umowy jest wynikiem zgodnego z prawem porozumienia dwóch stron stosunku prawnego.
Marcin Skonieczny
radca prawny w Makuliński Moczydłowski Rostafiński Włodawiec Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Prokurent Sp. p. w Warszawie
Niniejszy artykuł porusza kwestię możliwości zastrzegania w umowach cywilnoprawnych, przez strony takich umów, terminów umownych zawitych, tj. terminów wprowadzonych do umowy cywilnoprawnej, określających ostateczny termin, do upływu którego strona umowy może korzystać z przysługujących jej roszczeń lub uprawnień prawokształtujących, a z upływem którego takie roszczenia lub uprawnienia, dotyczące stosunku umownego, strony uznają za wygasłe. Ponadto omówienie aktualnego orzecznictwa Sądu Najwyższego (dalej: „SN”) i sądów powszechnych ma służyć uporządkowaniu dorobku orzecznictwa i doktryny oraz przedstawieniu argumentów przemawiających za przyjęciem jednego z dwóch, przeciwstawnych poglądów, zarysowanych w tym orzecznictwie. Należy jednak wskazać, że w większości orzeczeń argumentacja opowiadająca się za bądź przeciw możliwości umownego określania terminów zawitych jest dosyć lakoniczna. Niniejszy artykuł ma pomóc w konstruowaniu argumentacji prawnej, w szczególności w procesach sądowych, w których są badane ważność oraz skutki zawarcia w umowie przez strony umownych terminów zawitych.
Istota umownego terminu zawitego
Jak wskazał SN w uzasadnieniu uchwały z 22 czerwca 2016 r. (III CZP 19/16, OSNC 2017, nr 4, poz. 42), „zastrzeżenie w umowie terminu, w ciągu którego wierzyciel może dochodzić od poręczyciela wykonania zaciągniętego przez niego zobowiązania, może być kwalifikowane jako umowny termin zawity. Wprowadzenie do umowy takiego terminu jest dopuszczalne na podstawie art. 3531 k.c.[1], statuującego swobodę umów, dla której ograniczeniem są tylko bezwzględnie obowiązujące przepisy ustawy, właściwość stosunku prawnego i zasady współżycia społecznego”. W podobnym duchu wypowiedział się Sąd Apelacyjny (dalej: „SA”) w Warszawie, wydając wyrok z 14 marca 2013 r. (VI ACa 1151/12, LEX nr 1313443). Na podstawie wskazanych orzeczeń można dojść do wniosku, że zgodnie z aktualnym orzecznictwem koncepcja umownych terminów zawitych dotyczy wprowadzenia do umów cywilnoprawnych umownych terminów, z upływem których następuje wygaśniecie roszczenia na mocy porozumienia stron umowy. Taka koncepcja mieści się w ramach uprawnień do uregulowania stosunku prawnego według przyznanej stronom swobody umów. Odnosząc się do podstawowej argumentacji, zawartej w przywołanych orzeczeniach, należy w pierwszej kolejności przywołać treść art. 3531 k.c. oraz art. 119 k.c. Zgodnie z pierwszym z wymienionych przepisów „strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swojego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego”. Zgodnie z art. 119 k.c. „terminy przedawnienia nie mogą być skracane ani przedłużane przez czynność prawną.” W związku z tymi przepisami o dopuszczalności albo braku możliwości wprowadzenia do umów cywilnoprawnych umownych terminów zawitych będzie decydować wykładnia i ocena wzajemnej relacji przywołanych przepisów.
Za akceptacją koncepcji umownych terminów zawitych opowiada się także część doktryny, uznając, że „w tej grupie terminów zawitych strony same ustalają sposób ich biegu i skutki ich upływu. Wskazuje się, że terminy ustalone na podstawie umowy mogą przewidywać bezwzględny sposób ich obliczania, nie uwzględniając żadnych zdarzeń, w tym siły wyższej, a z ich upływem mogą przewidywać dowolnie surowe skutki. W tej grupie terminów zawitych pod względem konstrukcyjnym łatwiejsze jest uzasadnienie moderowania skutków upływu terminów zawitych w oparciu o nadużycie prawa podmiotowego, ponieważ samo ukształtowanie przez strony tego terminu może być sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”[2].
Pojęcie „umowny termin zawity” lub inne równoważne dotyczy możliwości umownego, niezależnie od przepisów ustawy, kształtowania terminów wygaśnięcia zobowiązań kontraktowych. W związku z tym za istotną wskazówkę przy analizie dopuszczalności takich umownych regulacji należy uznać fakt, iż mimo wprowadzenia do k.c. określonych terminów prekluzyjnych (np. w art. 59 k.c.), ustawodawca w żaden sposób nie definiuje i nie reguluje (jak przy okazji instytucji przedawnienia), pojęcia terminów zawitych (prekluzyjnych) na poziomie ustawy. Co więcej, ustawodawca nie posługuje się tym pojęciem i nie przewiduje możliwości umieszczenia takich terminów w umowach cywilnoprawnych w ramach zasady swobody umów. O ile nie da się zapomnieć również o podobieństwach między terminem zawitym a terminem przedawnienia, co do skutku, jakim jest ostateczna obrona przed wykonaniem przedawnionego lub objętego zarzutem prekluzji zobowiązania, o tyle bierność ustawodawcy w kwestii poddania terminów zawitych (w tym terminów zawitych umownych) regulacjom k.c., dotyczącym przedawnienia roszczeń (art. 118 i następne k.c.), może oznaczać brak uzasadnienia dla automatycznego stosowania, zwłaszcza wobec umownych terminów zawitych, wszystkich przepisów k.c. o przedawnieniu, w tym oceny zastrzeżenia umownego terminu zawitego jako niezgodnego z treścią art. 119 k.c.
Omawiając problematykę umownych terminów zawitych, trzeba więc przeanalizować różnice pomiędzy wprowadzeniem przedawnienia oraz terminu zawitego, jak również pomiędzy regulacjami na poziomie ustawowym oraz w ramach swobody kontraktowej. Jak wynika z dorobku doktryny, należałoby także ponownie rozważyć zasadność badania umownych terminów zawitych w świetle klauzuli zasad współżycia społecznego.
Art. 119 k.c. jako potencjalne ograniczenie swobody kontraktowej
W tym miejscu warto przytoczyć sprzeciwiający się umownym terminom zawitym pogląd, zaprezentowany w wyroku SA w Warszawie z 29 kwietnia 2013 r. (VI ACa 1183/12, LEX nr 1339412) i zestawić to orzeczenie z prawidłowym przedstawieniem instytucji przedawnienia i terminów zawitych. Na marginesie, wskazany wyrok SA w Warszawie pokazuje, iż wobec wcześniej przywołanego wyroku tego sądu z 14 marca 2013 r., istnieją (a przynajmniej istniały) zasadnicze rozbieżności w orzecznictwie sądowym, na poziomie tego samego wydziału SA w Warszawie.
Jak wskazał w wyroku z 29 kwietnia 2013 r. SA w Warszawie, „ustawowe terminy zawite przewidujące wygaśnięcie roszczeń mają, z uwagi na kategoryczność skutków dawności, charakter wyjątkowy w stosunku do instytucji przedawnienia. Skoro zatem zgodnie z art. 119 k.c. terminy przedawnienia nie mogą być skracane ani przedłużane przez czynność prawną, to tym bardziej nie sposób przyjąć, by w braku ustawowej podstawy prawnej dopuszczalnym było tworzenie umownych terminów zawitych, które powodowałyby wygaśnięcie roszczenia”. Jak odnotowano powyżej, pogląd SA w Warszawie budzi poważne wątpliwości m.in. z uwagi na wskazywane w doktrynie odrębności pomiędzy przedawnieniem a terminami zawitymi. Kwestia ta została omówiona w odpowiedzi na interpelację poselską udzielonej przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości[3], w której stwierdzono, iż: „Przedawnienie roszczenia majątkowego nie powoduje jego wygaśnięcia (inaczej niż w przypadku tzw. terminów zawitych, których upływ skutkuje wygaśnięciem roszczenia), a jedynie ustanie jego ochrony prawnej. Roszczenie przedawnione samo w sobie istnieje, stając się zobowiązaniem naturalnym. Wyjaśniając istotę przedawnienia roszczeń majątkowych nie można tracić z pola widzenia faktu, iż dłużnik danego stosunku zobowiązaniowego jest nadal zobowiązany do wykonania świadczenia, nawet jeżeli roszczenie wierzyciela z tego stosunku uległo przedawnieniu, tyle że może uchylić się od jego przymusowego wykonania przez podniesienie zarzutu przedawnienia (art. 117 § 2 k.c.). Okoliczność, że na dłużniku bezsprzecznie nadal ciąży zobowiązanie do spełnienia świadczenia (np. dłużnik nie dokonał płatności za usługę, nie zwrócił pożyczki itp.), uzasadnia przyjęcie rozwiązania, iż przedawnienie będzie uwzględniane wyłącznie na zarzut dłużnika, a nie z urzędu przez sąd, ponieważ to nie sąd powinien wbrew woli dłużnika decydować, czy udzielić ochrony przedawnionemu roszczeniu. Dłużnik może być bowiem zainteresowany wykonaniem swego zobowiązania.(…) Konstrukcja uwzględnienia przedawnienia roszczenia pieniężnego wyłącznie na zarzut dłużnika odpowiada przyjętemu modelowi wymiaru sprawiedliwości, w którym sąd nie działa na korzyść żadnej ze stron, występując w roli bezstronnego arbitra”.
Wątpliwości na tle aksjologii przepisów
Warto mieć na uwadze, że nawet gdyby uznać niedopuszczalność umownych terminów zawitych, nie jest to równoznaczne z brakiem uzasadnienia dla wprowadzenia zmian na korzyść autonomii i swobody stron umowy, w zakresie przepisów o przedawnieniu roszczeń. Dopóki natomiast ustawodawca nie wprowadzi zmian w przepisach o przedawnieniu, biorąc pod uwagę treść art. 118 k.c. i ogólny ustawowy termin przedawnienia roszczeń majątkowych (w razie braku przepisów szczególnych), zasadne może być dopuszczenie konstrukcji umownego terminu zawitego, zgodnie z wolą stron, przede wszystkim w celu dostosowania danej umowy do potrzeb obrotu i specyfiki danego stosunku prawnego.
Na szczególną uwagę zasługują także zawarte w archiwalnym projekcie ustawy – Kodeks cywilny[4] propozycje skodyfikowania terminów zawitych, wprowadzenia możliwości przerwania biegu terminu zawitego oraz wprowadzenia zakazu modyfikacji terminu zawitego, ale wyłącznie w przypadku, gdy termin ten został wprowadzony ustawą.
Podsumowując tę część rozważań, trzeba wskazać , iż na podstawie analizy zarówno aktualnego brzmienia art. 119 k.c., jak przywołanego projektu ustawy należałoby poddać w wątpliwość bezwarunkową dopuszczalność szerokiej wykładni art. 119 k.c. i uzasadniania tym przepisem odmowy akceptacji wprowadzenia do umowy umownych terminów zawitych, w szczególności w zakresie umów cywilnoprawnych zawartych między przedsiębiorcami. Nie powinno się jednak z góry wykluczać możliwości konstruowania umownych terminów zawitych w pozostałych umowach (innych niż dwustronnie profesjonalne). Sam bowiem zabieg ograniczenia w drodze wykładni stosowania art. 119 k.c. do umownych terminów zawitych nie wyklucza przecież możliwości analizy zgodności danego zapisu umowy z innymi przepisami bezwzględnie obowiązującymi, np. w przypadku zastrzeżenia rażąco krótkich terminów zawitych, po upływie których dochodzi do nieuzasadnionego wygaśnięcia roszczeń, także w razie swoistego „oderwania” kwestii odpowiedzialności cywilnoprawnej i możliwości dochodzenia zobowiązań umownych od kwestii prawidłowej realizacji umowy w rozsądnym terminie. K.c. wprowadza liczne mechanizmy ochrony słabszej strony umowy przed potencjalnymi nadużyciami. Ważnym przepisem jest przede wszystkim art. 58 k.c. (nieważność czynności prawnej), z tym że w zakresie umów konsumenckich istotne są oczywiście regulacje o niedozwolonych klauzulach umownych zawarte w art. 3851 § 1 k.c., zgodnie z którym „Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.”
Argumentacja „za” umownymi terminami zawitymi (z uzasadnień aktualnych orzeczeń)
Obszerna argumentacja co do zasadności przyjęcia koncepcji umownych terminów zawitych pojawia się w wyroku SA w Warszawie z 25 lutego 2016 r. (VI ACa 105/15, LEX nr 2123009). Pogląd tego sądu jest o tyle interesujący, że odnosi się zarówno do zasady swobody umów, jak i podejmuje analizę art. 119 k.c. W przywołanym orzeczeniu SA w Warszawie oddalił apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, którego rozstrzygnięcie zostało oparte na tym, że „strony kontraktu w ramach zasady swobody umów uregulowały zarówno skutki niedochowania terminu jak i jego długość. W związku z powyższym, w razie niezachowania terminu roszczenie wygasa”[5].
SA w Warszawie, oddalając apelację, wskazał m.in., że „w piśmiennictwie prezentowany jest również pogląd, zgodnie z którym „postanowienia umowne wprowadzające terminy zawite (nawet w tych przypadkach, gdy dotyczą roszczeń), nie zmierzają z pewnością ani do skrócenia, ani do przedłużenia samej długości terminów przedawnienia roszczeń w stosunku do długości przewidzianej przez ustawę.” Zdaniem SA w Warszawie „umowne terminy zawite określają moment całkowitego wygaśnięcia roszczenia, nie zaś chwilę jego przedawnienia. Upływ umownego terminu zawitego prowadzi do definitywnej utraty roszczenia, a nie do typowego dla upływu terminu przedawnienia stanu, w którym uprawnionemu przysługuje roszczenie, tyle że pozbawione przymiotu zaskarżalności. Z całą pewnością nie można więc mówić o sprzeczności umownych terminów zawitych z ustawą (np. z art. 119 k.c.). W niektórych orzeczeniach wniosek o niedopuszczalności stosowania umownych terminów zawitych uzasadnia się jednak nieco inaczej, przyjmując, że stanowi ono obejście prawa. (…) Wszak wiele innych przepisów prawa cywilnego wprost przewiduje sytuacje, w których strony mocą czynności prawnej doprowadzają do wygaśnięcia roszczeń przed momentem, w którym – według modelu ustawowego – roszczenia te uległyby przedawnieniu. Dobrymi przykładami są chociażby zrzeczenie się roszczeń w ramach ugody, zwolnienie z długu czy - by przytoczyć przykład bardziej zbliżony konstrukcyjnie do umownych terminów zawitych - zastrzeżenie w umowie warunku rozwiązującego, po upływie którego strony tracą niektóre lub wszystkie roszczenia wynikające z umowy”.
Podsumowanie
Analiza dotychczasowego orzecznictwa i wypowiedzi doktryny w kwestii możliwości wprowadzania do kontraktów umownych terminów zawitych prowadzi do wniosku, iż w pogląd o niedopuszczalności wprowadzania takich terminów , zwłaszcza w zakresie kontraktów zawieranych w obrocie profesjonalnym, w ostatnim czasie, wskutek przywołanych wyżej orzeczeń SN oraz SA w Warszawie, uległ znacznej dezaktualizacji. Pomimo nadal widocznych rozbieżności w poglądach doktryny i orzecznictwie, widoczna jest na przestrzeni ostatnich kilku lat tendencja, aby umożliwić stronom, w ramach dyspozycji stron umowy, na umawianie się co do przyjęcia określonej umownej daty wygaśnięcia roszczeń. Tendencja ta, wobec zapewnienia przez system prawa określonych mechanizmów kontrolnych, jest zjawiskiem bardzo pożytecznym i pożądanym.
Jak była mowa powyżej, odejście od szerokiej wykładni art. 119 k.c., zakazującej modyfikacji przedawnienia czynnościami dyspozytywnymi stron umowy, może być rekompensowane poprzez wnikliwą analizę konkretnego stanu prawno-faktycznego w celu ustalenia ewentualnego obejścia prawa, w tym naruszenia przez stronę umowy zasad współżycia społecznego. Z drugiej strony, im dłuższy termin przedawnienia roszczeń majątkowych, tym potencjalnie większe uzasadnienie dla ewentualnej korekty skutków przedawnienia w drodze dyspozytywnych czynności stron.
Oczywiście należy zgodzić się z potrzebą szczególnej ostrożności w przyjmowaniu dopuszczalności zastrzegania umownych terminów zawitych w umowach z konsumentami. Jednak nie powinno się z góry wyłączać dopuszczalności umownego, odrębnego rozstrzygania przez strony, niezależnie od konfiguracji podmiotowej, kwestii długości trwania zobowiązania i możliwości wygaśnięcia zobowiązań umownych. Modyfikacja umowna wprowadzająca możliwość wygaśnięcia zobowiązania powinna być co do zasady dozwolona, skoro dopuszczalne jest co do zasady odnowienie terminu zobowiązania lub przesunięcie jego wykonalności. Zarówno wierzyciel, jak i dłużnik, w szczególności w zakresie dotyczącym ogólnego, ustawowego okresu przedawnienia roszczeń majątkowych, mogą być zainteresowani uelastycznieniem umowy i wprowadzeniem na zasadzie swobody umów regulacji definitywnie rozstrzygających problem trwania w czasie zobowiązania.
Ewentualna modyfikacja poprzez wprowadzenie do kontraktu umownych terminów zawitych wymaga oczywiście respektowania wartości i zasad, jakim powinno służyć prawo, niezależnie od brzmienia zapisów umownych, np. przez respektowanie zakazu ustanowienia rażąco krótkich terminów lub niedozwolonych klauzul umownych. Nie przesądzając kierunku dalszego rozwoju doktryny i orzecznictwa w tym zakresie, należy rozważyć, dopuszczalność modyfikacji terminów ustawowych przedawnienia przez wprowadzenie możliwości modyfikacji czasu trwania i daty wygaśnięcia tych terminów, analogicznie, w regulaminach, statutach i innych aktach wewnętrznych, których wykładnia jest dokonywana w oparciu o przepisy k.c. o oświadczeniach woli. Trzeba odróżniać sytuację, gdy strony wprowadzają termin zawity, modyfikując w ten sposób ustawowy, np. 10-letni, okres przedawnienia roszczeń majątkowych, od sytuacji, gdy przepis prawa materialnego, zwłaszcza przepis szczególny, przewiduje krótszy, np. 3-letni, okres przedawnienia. Nie można wykluczyć sytuacji, w której strony danej umowy, bez żadnego uzasadnienia, innego niż jednostronny interes wierzyciela, skracają lub „obchodzą” termin ustawowy, wprowadzając krótszy termin umowny zawity. Jeżeli taka modyfikacja nie ma obiektywnego uzasadnienia w łączących strony relacjach prawnych, w przypadku sporu sądowego lub na etapie zawierania polubownego porozumienia, powinna zostać oceniona negatywnie, a jej skuteczność zakwestionowana.
Podsumowując należy więc wskazać na widoczną w aktualnym orzecznictwie tendencję do stopniowego, w granicach dozwolonych ustawą oraz zasadami współżycia społecznego, rozszerzenia znaczenia zasady swobody umów, również w kontekście modyfikacji umownej terminów zobowiązań kontraktowych, w zgodzie z rzymską zasadą violenti non fit iniuria („chcącemu nie dzieje się krzywda”), według której, wykluczona jest ingerencja prawa, w sytuacji gdy zgoda na treść umowy jest wynikiem zgodnego z prawem porozumienia dwóch stron stosunku prawnego.
Marcin Skonieczny
radca prawny w Makuliński Moczydłowski Rostafiński Włodawiec Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Prokurent Sp. p. w Warszawie
[1] Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. z 2017 r. poz. 459, ze zm.).
[2] F. Stępień, A. Sporek, Przedawnienie i terminy zawite, LexisNexis 2009 https://sip.lex.pl/#/monografia/369209544/35/sporek-filip-stepien-sporek-anna-przedawnienie-i-terminy-zawite?keyword=Przedawnienie%20i%20terminy%20zawite%20umowne&cm=SFIRST#art(116)par(2)
[dostęp 5.06.2017].
[dostęp 5.06.2017].
[3] http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=05A73A9E [dostęp: 5.06.2017].
[4] Jak podaje się na stronie Akademickiego Projektu Kodeksu Cywilnego http://www.projektkc.uj.edu.pl/
„Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego działająca przy Ministrze Sprawiedliwości prowadziła w latach 2006-2015 prace nad przygotowaniem projektu nowego kodeksu cywilnego, który miał w przyszłości zastąpić obowiązujący kodeks cywilny z 23 kwietnia 1964 r. Wobec rozwiązania KKPC w grudniu 2015 r. prace te nie zostały zakończone przygotowaniem gotowego projektu.”
„Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego działająca przy Ministrze Sprawiedliwości prowadziła w latach 2006-2015 prace nad przygotowaniem projektu nowego kodeksu cywilnego, który miał w przyszłości zastąpić obowiązujący kodeks cywilny z 23 kwietnia 1964 r. Wobec rozwiązania KKPC w grudniu 2015 r. prace te nie zostały zakończone przygotowaniem gotowego projektu.”
[5] Wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 20 listopada 2014 r., XXV C 1135/12.