Moda na elegancję
opublikowano: 2014-04-30 przez:
Styl to dla jednych skomplikowany sposób powiedzenia rzeczy prostych, dla innych – prosty sposób powiedzenia rzeczy skomplikowanych
Jean Cocteau
Moda jest sposobem na ukazanie ludzkiego piękna – zwłaszcza kobiety. Moda jest pewną formą, ale nie może dotyczyć tylko ciała. Nie sposób oddzielić jej od osobowości i temperamentu człowieka. Ubranie powinno być spójne z osobowością, inaczej stanie się przebraniem. Musi też być stosowne do okazji, na jaką jest zakładane. Jest to bowiem jedna ze składowych części elegancji.
Kobieta może być elegancka już tylko w klasycznej białej bluzce i skromnej spódnicy. Całość zależy od odpowiednio zestawionych dodatków: jedwabna apaszka, gustowna broszka, oryginalne kolczyki. Zmiana żakietu, spódnicy, naszyjnika czy torebki tworzy za każdym razem nową odsłonę tej samej bluzki. A wszystko to za sprawą dodatków, które tworzą charakter całości i decydują o ostatecznym efekcie.
Warto pamiętać, że nasz wygląd cały czas „pracuje” na nas. Dlatego tak ważny jest pomysł na siebie, czyli własny styl, który ma niezwykłą „siłę rażenia”. Własny styl jest rodzajem autografu, świadczy o dojrzałości i pewności siebie, podczas gdy naśladowanie innych pozostanie tylko kopią i raczej sygnałem przeciętności.
Styl to nie tylko pomysł na siebie, ale też wyraz ogromnej konsekwencji, która wiąże się z umiejętnością rezygnacji z rzeczy niepasujących do nas, a jednak oferowanych przez modę. To spójność wszystkich składników gwarantująca przejrzystość i harmonię całości. I ta wyrafinowana prostota ma zazwyczaj tak niepojęte działanie, że porównywalna jest nawet z alchemią. Giorgio Armani[2] tłumaczył zjawisko posiadania własnego stylu jako luksus powstały z ubogiej ilości użytych środków.
Modna lub droga kreacja nie jest gwarantem stosowności. Kobieta elegancka wie, że jej strój powinien odpowiadać metryce, pasować do sylwetki i współgrać z miejscem, w którym jest noszony. Jednym słowem, powinien występować we właściwym kontekście. Nie można być częściowo eleganckim, bo elegancja wymaga spójności wszystkich jej elementów. Niepasujące dodatki (zbyt ozdobne, w za dużej ilości) zdekomponują całość, burząc wrażenie subtelnej harmonii. Pojęcie elegancji doskonale zdefiniował Jerzy Turbasa[3]: elegancja opiera się na pięknie, ale jej fundamentem nie musi być uroda. Jest antytezą prowokacji. Woli harmonię, spokój, jak też dyskrecję i wdzięk.
Znawcy elegancji twierdzą, że umiejętnie dobrane dodatki są tym dla wyglądu, czym przyprawy dla potraw. I rzeczywiście tak jest – to dodatki, bardziej niż sam strój, kreują styl. Umiejętność ich doboru jest kwestią dobrego smaku, wyczucia sytuacji, ale nie tylko. To sztuka, którą można opanować w prosty sposób. Wystarczy znajomość kilku zasad.
Mówiąc o dodatkach, wskazuje się na cztery strefy, w których kobiety je noszą. Jedną z nich stanowią głowa i ramiona. Tu jest miejsce na nakrycia głowy typu: kapelusz, beret, kaszkiet, jedwabna chustka. Ponadto charakteru dodają okulary i biżuteria: kolczyki, naszyjniki, broszki. W tej strefie nosi się też apaszki i szale. Nakrycie głowy – jak może się powszechnie wydawać – nie zawsze spełniało u kobiet funkcję czysto estetyczną. W czasach gdy odsłanianie ciała, tak powszechne w starożytności, stało się wręcz hańbą i grzechem, kobiece włosy również traktowano jako jedno z „narzędzi uwodzenia”. Dlatego rolą nakrycia głowy było przede wszystkim całkowite zakrycie włosów. Średniowiecze, bo o tym okresie mowa, skazało damy na noszenie wszelkiego rodzaju czepców, kapturów i chust. To z tamtych czasów pochodzi określenie „białogłowa” – właśnie od nakrycia kobiecej głowy białą chustą.
Kolejne epoki były nieco bardziej łaskawe dla włosów, ale niekoniecznie wygodniejsze dla samych kobiet. W czasach królowej Marii Antoniny (XVIII stulecie) damy nosiły ogromnych rozmiarów peruki, których zwieńczenie stanowiły paradoksalnie jeszcze większe kapelusze. A na nich kwitły ogrody, ptaki wiły gniazda, czasem nawet pływały statki… Tradycja nakryć damskich głów ma więc wielowiekową i burzliwą historię.
Damski kapelusz był oczywistym dodatkiem do ubioru jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia. Wówczas każda kobieta, wychodząc z domu, dbała, by mieć idealnie dobraną kombinację kapelusza, rękawiczek, torebki, butów i parasolki. Hanka Bielicka, kojarzona nieodmiennie z kapeluszem, tak pisała w swoich wspomnieniach[4]: Jestem z epoki, w której kapelusze nosiło się na co dzień: i do kościoła, i z wizytą do sąsiadki mieszkającej po drugiej stronie ulicy. Gdyby moja matka lub babka weszły do kawiarni bez kapelusza, to wzbudziłoby sensację. Każdy by pomyślał, że w domu coś złego się stało i przyszły wezwać pomoc: tylko wypadek mógł usprawiedliwić taki niekompletny strój.
Nieodłączny w biografii Hanki Bielickiej wątek nakrycia głowy pozwala zauważyć, jak kapelusz, z którym nigdy się nie rozstawała, w miarę upływu czasu zmieniał swoje znaczenie. W przedwojennej Warszawie Hanka Bielicka była tylko jedną z wielu elegancko ubranych kobiet. W latach 40. i 50. XX wieku jej kapelusz stał się demonstracją inności i polityczną prowokacją, a już w latach 60. na dobre trafił do lamusa i tym samym urósł do rangi znaku rozpoznawczego Hanki Bielickiej. Dziś na głowie można mieć wszystko. Funkcjonalizm często zwycięża nad estetyką. Z jednej strony nie ma się co dziwić, bo fantazyjnego kapelusza z dużym rondem nie założymy przecież ani do autobusu, ani samochodu, ani tym bardziej do pracy. Nakrycia głowy zmniejszyły się i „zmiękczyły”. Stały się na tyle praktyczne, że można je w razie potrzeby po prostu schować do torby lub kieszeni. Jednym z takich nakryć jest beret. Okrągły, płaski, miękki, z nieskończonymi możliwościami ułożenia. Jego historia sięga czasów królowej Bony, która przywiozła do Polski modę na berety. Renesansowe berety były duże i bogato zdobione biżuterią (np. perłami) i złotymi haftami.
W powojennej Polsce beret nie kojarzył się już z modą dworską, przeciwnie, był skromny i bezpretensjonalny, zakładany na co dzień do pracy. Ale istniał też beret artystyczny. Nosili go malarze czy wykładowcy krakowskiej ASP. Jedno pozostało niezmienne do dziś: im większy i uszyty z bardziej ozdobnego materiału od razu kojarzy się z bohemą.
Beret nie jest dodatkiem o charakterze oficjalnym i nadaje się niemal na każdą okazję. Jako nakrycie bardzo plastyczne i podatne na zmianę formy często jest noszony przez modelki na pokazach mody. Może być ozdobiony pomponem lub tak zwaną „antenką”, może być noszony na bakier, nasunięty na czoło lub zsunięty do tyłu – wszystko zależy od fantazji jego właściciela. Znakomicie komponuje się z prochowcem – tak beret nosiła piękna Greta Garbo. I mimo że berety mogą być noszone także przez mężczyzn, zdecydowanie lepiej prezentują się na damskich głowach. Beret bardzo łatwo zmienia swój charakter, na przykład: noszony do eleganckiego płaszcza przypomina paryski szyk, ale zakładany do waciaka stwarza wrażenie swojskości. I jako taki w latach 70. stał się rozpoznawalnym symbolem wykorzystywanym często na scenach kabaretowych – skutecznie wywoływał wesołość publiczności. Kultową postacią w bereciku na głowie był Pan Turecki z „Kabaretu Olgi Lipińskiej”.
Za nakrycie głowy może również posłużyć chustka, która występuje w wielu pięknych regionalnych odmianach: nie tylko krakowskiej, góralskiej czy mazurskiej, noszona jest też w Meksyku, Peru, Hiszpanii. Są to chustki malowane najczęściej w motywy florystyczne, różniące się kolorystyką i stylistyką wzoru zależnie od regionu, w którym powstały. Ale dopiero gwiazdy filmowe (Sophia Loren, Marylin Monroe czy Audrey Hepburn) przyczyniły się do awansu chustek na salony. Chustka w wersji jedwabnej była też chętnie noszona przez wyrocznię stylu Jacqueline Kennedy. Chustkę czy apaszkę można zawiązać na różne sposoby: „na sfinksa” – gdy oba jej końce są przełożone pod brodą i zawiązane z tyłu na szyi, „na korsarza” – gdy zawiązuje się ją, zasłaniając czubek głowy wraz z czołem i wiążąc z tyłu, lub „na ludowo” – zawiązując ją tradycyjnie pod brodą. Jeśli chustkę uzupełni się okularami słonecznymi, powstaje szykowna całość w stylu gwiazd z Hollywood.
Oryginalnym sposobem na założenie chustki jest jej połączenie z beretem, toczkiem lub kapeluszem (metoda wiązania „na sfinksa” z nakryciem głowy założonym na bakier). Jeszcze innym wiązaniem chusty lub szala jest turban, który może być noszony nie tylko na plaży. Zawiązany z eleganckiej apaszki lub szala staje się dodatkiem mogącym uzupełniać nawet wieczorową kreację. Turban był przecież popularnym wieczorowym dodatkiem choćby w pierwszych dwu dekadach XX wieku. Najpiękniejsze jedwabne chusty pochodzą z francuskiej firmy Hermes[5]. To prawdziwe dzieła sztuki projektowane przez artystów. I mimo ogromnej ilości apaszek sygnowanych najsłynniejszymi nazwiskami świata mody, dorównujących jakością apaszkom od Hermesa, tylko te ostatnie cieszą się największą popularnością. Nie sposób tego racjonalnie wyjaśnić, być może opiera się to na prestiżu podobnym do pozycji Rolls-Royce’a, który pomimo obecnych na rynku lepszych od niego samochodów, nadal pozostaje najbardziej luksusowym modelem.
Równie praktycznym nakryciem głowy jest kaptur. Od wieków ozdabiał peleryny, płaszcze i futra. Kaptur nadaje postaci rys tajemniczości, zakrywając częściowo twarz. Dawniej to właśnie kochankowie, najczęściej pod osłoną nocy, w pelerynach lub płaszczach z dużym kapturem wymykali się na potajemne schadzki. Niestety dziś kaptur traci na swej tajemniczości i zmysłowości, bo spotyka się go niemalże wszędzie: przy swetrach, kamizelkach, podkoszulkach i dresach. I, o zgrozo, przy tego typu odzieży bywa dodatkowo obszyty futerkiem. Widząc taki sweter ozdobiony haftem i cekinami oraz kapturem z futerkiem naprawdę trudno odczytać, co autor miał na myśli, tworząc taką kombinację… Zdarzają się też trafione pomysły na kaptur w wersji współczesnej, na przykład swetry z kapturem-golfem. Wówczas kaptur można nosić „złożony” jak golf lub „rozłożony” i nasunięty na głowę. Tak noszony kaptur dobrze wygląda w towarzystwie fantazyjnie pod nim zawiązanego szala.
Dziś na kobiecych głowach również pojawiają się kapelusze. Jednak ich współczesna odsłona występuje w zdecydowanie mniejszym rozmiarze niż nakrycia głowy Hanki Bielickiej. Najczęściej są to męskie modele kapeluszy w wersji borsalino. Ale to kobiety mają dużo większą możliwość wyboru, bo kapelusze przeznaczone dla płci pięknej występują praktycznie we wszystkich kolorach.
Nie tylko męskie kapelusze zostały z powodzeniem zaadaptowane przez panie. Popularnością wśród kobiet cieszy się też kaszkiet – czapka z większym lub mniejszym daszkiem. Damski kaszkiet także może być kolorowy, wzorzysty, a nawet ozdabiany klamerką czy guzikiem. Stanowi gustowne wykończenie stroju w stylu nieco mniej formalnym. Jest idealny na jesień, pasuje i do kurtki, i do grubszej marynarki z szalem.
Kolejnym dodatkiem noszonym przez kobiety w pierwszej „strefie” są okulary. Dziś trudno sobie bez nich wyobrazić życie, a tak naprawdę typowym dodatkiem stały się dopiero w XX wieku. Dzięki nieograniczonym możliwościom kształtów, kolorystyki i wzornictwa oprawek okulary pełnią obecnie funkcję nie tylko korekcyjną, lecz także stanowią piękną oprawą dla oczu. Niektórzy twierdzą, że okulary nadają bardziej intelektualny wygląd. Opinia ta jest wykorzystywana w wielu reklamach, w których eksperci polecający dany produkt występują zawsze w okularach lub po prostu trzymają je w dłoni.
Dobierając okulary korekcyjne, należy kierować się kilkoma czynnikami. Warto wziąć pod uwagę oczywiste elementy, jak kształt twarzy czy kolor włosów, ale ważna jest też osobowość noszącego okulary. I tak osoby, które mają twarz pociągłą, powinny wybierać oprawki optycznie skracające owal twarzy, o niezbyt dużych szkłach, na przykład w kształcie leżących elips. Pociągły owal twarzy optycznie zrównoważą również okulary mające wzmocnienia albo ciemniejszy kolor po zewnętrznych bokach oprawek.
Do twarzy prostokątnej (o mocno zaznaczonej żuchwie i dużym czole) pasują oprawki z wyraźną dominacją linii poziomych, jak na przykład „leżące” prostokąty. Oprawki mogą być także grubsze po zewnętrznych bokach twarzy i mieć wyraźny nosek. Jest to doskonały zabieg skracający optycznie twarz.
Natomiast kobiety o twarzach pełnych, zaokrąglonych i krótkich powinny wybierać okulary optycznie wydłużające twarz. Tak działają oprawki z przewagą linii skośnych, często określane mianem „kocich”. Panie o twarzy krótkiej, ale z mocno zaznaczoną linią żuchwy i szerokim czole mogą wybrać grubsze i mocniejsze kształty oprawek na „linii brwi”. Dodaje to „lekkości” kanciastym rysom i wyszczupla twarz.
Kolor oprawek powinien pasować do karnacji i koloru włosów. Osoby o jasnej cerze i jasnych włosach zdecydowanie powinny unikać czarnych, ciemnych lub intensywnych w kolorze oprawek, ponieważ takie połączenie stanowi silny kontrast i okulary mogłyby wydawać się zbyt ciężkie. Zdecydowanie lepiej prezentują się oprawki brązowe marmurkowe, szylkretowe, granatowe, bordowe, szare lub tradycyjnie metalowe w odcieniu złota lub srebra.
Osoby o śniadej karnacji i ciemnych włosach lub jasnej karnacji i ciemnych włosach mogą wybrać okulary w ciemniejszych lub intensywniejszych kolorach oprawek. Gama kolorów do wyboru jest szeroka: od czarnego, przez granatowe i czerwone, po brązowe i fioletowe. Wybór kolorystyki okularów jest także ściśle związany z osobowością i temperamentem kobiety. Tak więc panie o charakterze introwertyczki, nielubiące się wyróżniać sięgną po spokojniejszą kolorystykę okularów. Zaś kobiety dynamiczne, z dużym temperamentem, ekstrawertyczne wybiorą oprawki o wyrazistych kształtach i zdecydowanych kolorach.
Okulary ozdabiają twarz, podobnie jak biżuteria, dlatego przy ich doborze należy rozważyć także wygląd kolczyków. Gdy zakłada się duże i ozdobne kolczyki lepiej nie łączyć ich z okularami o masywnych lub zdobionych oprawkach. Nadmiar takich elementów nie jest elegancki. Ozdobne okulary należy łączyć z delikatniejszymi kolczykami. Mogą być te wkręcane lub wiszące, ale niezbyt długie. Wówczas całość będzie stanowić dyskretne uzupełnienie wizerunku – co odróżnia modową amatorkę od kobiety z własnym stylem.
Wybór okularów przeciwsłonecznych jest równie ważny jak oprawek korekcyjnych i nie może być kwestią przypadku. Mimo że kolorowego szkła używano już w starożytności dla ochrony oczu przed jaskrawym słońcem, okulary przeciwsłoneczne stały się nieodzowną częścią wizerunku dopiero w latach 20. XX wieku. Nastąpiło to wraz z wkroczeniem mody na plażowanie i opaleniznę. Wkrótce okulary te zaczęto też nosić do prowadzenia samochodu i na stokach narciarskich. Niedługo potem reżyserzy filmowi uczynili z okularów znak rozpoznawczy wielu gwiazd.A gwiazdy, korzystając ze swoich przywilejów, pozwalają sobie nawet na takie ekstrawagancje jak noszenie okularów przeciwsłonecznych w pochmurny dzień – używając ich tylko jako element dekoracyjny we włosach.
Największy jednak wkład w popularyzację okularów słonecznych miała Jacquline Kennedy. Stały się one wręcz jej znakiem firmowym. Początkowo zakładała je niezamierzenie w tragicznych okolicznościach, będąc pogrążoną w rozpaczy wdową. Z czasem stało się to już zabiegiem celowym. Chcąc zachować anonimowość, jako żona magnata transportu morskiego Arystotelesa Onassisa, zakładała duże i ciemne okulary przeciwsłoneczne. W ten sposób Jacquline Kennedy dla wielu eleganckich kobiet stała się wzorem do naśladowania, a okulary przeciwsłoneczne zyskały na popularności jako ozdoba wizerunku.
Mówiąc o kobiecych dodatkach, nie sposób nie docenić chyba najbardziej uniwersalnego, a więc i doskonałego elementu ubioru. Chodzi o apaszkę. Ten niewielki kawałek materiału jest szybkim i efektownym sposobem na zmianę wizerunku. Apaszka może być nie tylko nakryciem głowy, ale też ozdobą włosów, służąc jako opaska. Może też fantazyjnie odmienić torebkę (zamotana wokół paska) lub zastąpić pasek w spodniach, jeśli przeciągnie się ją przez szlufki.
To niezastąpiony dodatek do kostiumów, garniturów, bluzek czy kaszmirowych swetrów. Nadaje indywidualny charakter poważnej garsonce, ożywia i rozjaśnia biznesowy wizerunek. Udrapowana na ramionach lub zawiązana na szyi stanowi wielobarwny kobiecy akcent urozmaicający służbowy strój. Jako plama koloru lub deseniu na gładkim tle marynarki przyciąga uwagę patrzącego do naszej twarzy. Elegancka apaszka może zastąpić naszyjnik, a także zamaskować pierwsze zmarszczki na szyi, jeśli zastosuje się ją jako wypełnienie dekoltu. Wreszcie włożona pod klapy marynarki, spływając swobodnie, tworzy pionowe linie wyszczuplające sylwetkę. Właściwie noszona apaszka jest nieocenionym uzupełnieniem kobiecego szyku.
Umiejętny dobór dodatków odzwierciedla indywidualny styl, ale poszukując go, warto pamiętać o jego „wielopłaszczyznowości”. Wszystkie elementy: uroda i sylwetka wraz ze znajomością swoich zalet i wad oraz wnętrze (osobowość, temperament) powinny znajdować swe odbicie w wizerunku zewnętrznym. Tylko wówczas ubiór najpełniej wyrazi nasze „ja”.
Wedle słów znakomitego krakowskiego krawca: to sztuka umieć określić właściwie swoją tożsamość, wyznaczyć własny optymalny „przedział wiekowy”, by się nie zdołować ani nie wpaść w pułapkę próżności.[6]
Dlatego życzę wszystkim paniom owocnych poszukiwań. Bez pułapek. I samych udanych prób w wyrażaniu własnej ekspresji. Moda nie jest obowiązkiem ani religią, ale zachętą do tworzenia coraz ciekawszych opowieści. O sobie i innych. Zachęcam więc do pisania stale nowych rozdziałów…
Agnieszka Jelonkiewicz
konsultantka wizerunku
Kobieta może być elegancka już tylko w klasycznej białej bluzce i skromnej spódnicy. Całość zależy od odpowiednio zestawionych dodatków: jedwabna apaszka, gustowna broszka, oryginalne kolczyki. Zmiana żakietu, spódnicy, naszyjnika czy torebki tworzy za każdym razem nową odsłonę tej samej bluzki. A wszystko to za sprawą dodatków, które tworzą charakter całości i decydują o ostatecznym efekcie.
Warto pamiętać, że nasz wygląd cały czas „pracuje” na nas. Dlatego tak ważny jest pomysł na siebie, czyli własny styl, który ma niezwykłą „siłę rażenia”. Własny styl jest rodzajem autografu, świadczy o dojrzałości i pewności siebie, podczas gdy naśladowanie innych pozostanie tylko kopią i raczej sygnałem przeciętności.
Styl to nie tylko pomysł na siebie, ale też wyraz ogromnej konsekwencji, która wiąże się z umiejętnością rezygnacji z rzeczy niepasujących do nas, a jednak oferowanych przez modę. To spójność wszystkich składników gwarantująca przejrzystość i harmonię całości. I ta wyrafinowana prostota ma zazwyczaj tak niepojęte działanie, że porównywalna jest nawet z alchemią. Giorgio Armani[2] tłumaczył zjawisko posiadania własnego stylu jako luksus powstały z ubogiej ilości użytych środków.
Modna lub droga kreacja nie jest gwarantem stosowności. Kobieta elegancka wie, że jej strój powinien odpowiadać metryce, pasować do sylwetki i współgrać z miejscem, w którym jest noszony. Jednym słowem, powinien występować we właściwym kontekście. Nie można być częściowo eleganckim, bo elegancja wymaga spójności wszystkich jej elementów. Niepasujące dodatki (zbyt ozdobne, w za dużej ilości) zdekomponują całość, burząc wrażenie subtelnej harmonii. Pojęcie elegancji doskonale zdefiniował Jerzy Turbasa[3]: elegancja opiera się na pięknie, ale jej fundamentem nie musi być uroda. Jest antytezą prowokacji. Woli harmonię, spokój, jak też dyskrecję i wdzięk.
Znawcy elegancji twierdzą, że umiejętnie dobrane dodatki są tym dla wyglądu, czym przyprawy dla potraw. I rzeczywiście tak jest – to dodatki, bardziej niż sam strój, kreują styl. Umiejętność ich doboru jest kwestią dobrego smaku, wyczucia sytuacji, ale nie tylko. To sztuka, którą można opanować w prosty sposób. Wystarczy znajomość kilku zasad.
Mówiąc o dodatkach, wskazuje się na cztery strefy, w których kobiety je noszą. Jedną z nich stanowią głowa i ramiona. Tu jest miejsce na nakrycia głowy typu: kapelusz, beret, kaszkiet, jedwabna chustka. Ponadto charakteru dodają okulary i biżuteria: kolczyki, naszyjniki, broszki. W tej strefie nosi się też apaszki i szale. Nakrycie głowy – jak może się powszechnie wydawać – nie zawsze spełniało u kobiet funkcję czysto estetyczną. W czasach gdy odsłanianie ciała, tak powszechne w starożytności, stało się wręcz hańbą i grzechem, kobiece włosy również traktowano jako jedno z „narzędzi uwodzenia”. Dlatego rolą nakrycia głowy było przede wszystkim całkowite zakrycie włosów. Średniowiecze, bo o tym okresie mowa, skazało damy na noszenie wszelkiego rodzaju czepców, kapturów i chust. To z tamtych czasów pochodzi określenie „białogłowa” – właśnie od nakrycia kobiecej głowy białą chustą.
Kolejne epoki były nieco bardziej łaskawe dla włosów, ale niekoniecznie wygodniejsze dla samych kobiet. W czasach królowej Marii Antoniny (XVIII stulecie) damy nosiły ogromnych rozmiarów peruki, których zwieńczenie stanowiły paradoksalnie jeszcze większe kapelusze. A na nich kwitły ogrody, ptaki wiły gniazda, czasem nawet pływały statki… Tradycja nakryć damskich głów ma więc wielowiekową i burzliwą historię.
Damski kapelusz był oczywistym dodatkiem do ubioru jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia. Wówczas każda kobieta, wychodząc z domu, dbała, by mieć idealnie dobraną kombinację kapelusza, rękawiczek, torebki, butów i parasolki. Hanka Bielicka, kojarzona nieodmiennie z kapeluszem, tak pisała w swoich wspomnieniach[4]: Jestem z epoki, w której kapelusze nosiło się na co dzień: i do kościoła, i z wizytą do sąsiadki mieszkającej po drugiej stronie ulicy. Gdyby moja matka lub babka weszły do kawiarni bez kapelusza, to wzbudziłoby sensację. Każdy by pomyślał, że w domu coś złego się stało i przyszły wezwać pomoc: tylko wypadek mógł usprawiedliwić taki niekompletny strój.
Nieodłączny w biografii Hanki Bielickiej wątek nakrycia głowy pozwala zauważyć, jak kapelusz, z którym nigdy się nie rozstawała, w miarę upływu czasu zmieniał swoje znaczenie. W przedwojennej Warszawie Hanka Bielicka była tylko jedną z wielu elegancko ubranych kobiet. W latach 40. i 50. XX wieku jej kapelusz stał się demonstracją inności i polityczną prowokacją, a już w latach 60. na dobre trafił do lamusa i tym samym urósł do rangi znaku rozpoznawczego Hanki Bielickiej. Dziś na głowie można mieć wszystko. Funkcjonalizm często zwycięża nad estetyką. Z jednej strony nie ma się co dziwić, bo fantazyjnego kapelusza z dużym rondem nie założymy przecież ani do autobusu, ani samochodu, ani tym bardziej do pracy. Nakrycia głowy zmniejszyły się i „zmiękczyły”. Stały się na tyle praktyczne, że można je w razie potrzeby po prostu schować do torby lub kieszeni. Jednym z takich nakryć jest beret. Okrągły, płaski, miękki, z nieskończonymi możliwościami ułożenia. Jego historia sięga czasów królowej Bony, która przywiozła do Polski modę na berety. Renesansowe berety były duże i bogato zdobione biżuterią (np. perłami) i złotymi haftami.
W powojennej Polsce beret nie kojarzył się już z modą dworską, przeciwnie, był skromny i bezpretensjonalny, zakładany na co dzień do pracy. Ale istniał też beret artystyczny. Nosili go malarze czy wykładowcy krakowskiej ASP. Jedno pozostało niezmienne do dziś: im większy i uszyty z bardziej ozdobnego materiału od razu kojarzy się z bohemą.
Beret nie jest dodatkiem o charakterze oficjalnym i nadaje się niemal na każdą okazję. Jako nakrycie bardzo plastyczne i podatne na zmianę formy często jest noszony przez modelki na pokazach mody. Może być ozdobiony pomponem lub tak zwaną „antenką”, może być noszony na bakier, nasunięty na czoło lub zsunięty do tyłu – wszystko zależy od fantazji jego właściciela. Znakomicie komponuje się z prochowcem – tak beret nosiła piękna Greta Garbo. I mimo że berety mogą być noszone także przez mężczyzn, zdecydowanie lepiej prezentują się na damskich głowach. Beret bardzo łatwo zmienia swój charakter, na przykład: noszony do eleganckiego płaszcza przypomina paryski szyk, ale zakładany do waciaka stwarza wrażenie swojskości. I jako taki w latach 70. stał się rozpoznawalnym symbolem wykorzystywanym często na scenach kabaretowych – skutecznie wywoływał wesołość publiczności. Kultową postacią w bereciku na głowie był Pan Turecki z „Kabaretu Olgi Lipińskiej”.
Za nakrycie głowy może również posłużyć chustka, która występuje w wielu pięknych regionalnych odmianach: nie tylko krakowskiej, góralskiej czy mazurskiej, noszona jest też w Meksyku, Peru, Hiszpanii. Są to chustki malowane najczęściej w motywy florystyczne, różniące się kolorystyką i stylistyką wzoru zależnie od regionu, w którym powstały. Ale dopiero gwiazdy filmowe (Sophia Loren, Marylin Monroe czy Audrey Hepburn) przyczyniły się do awansu chustek na salony. Chustka w wersji jedwabnej była też chętnie noszona przez wyrocznię stylu Jacqueline Kennedy. Chustkę czy apaszkę można zawiązać na różne sposoby: „na sfinksa” – gdy oba jej końce są przełożone pod brodą i zawiązane z tyłu na szyi, „na korsarza” – gdy zawiązuje się ją, zasłaniając czubek głowy wraz z czołem i wiążąc z tyłu, lub „na ludowo” – zawiązując ją tradycyjnie pod brodą. Jeśli chustkę uzupełni się okularami słonecznymi, powstaje szykowna całość w stylu gwiazd z Hollywood.
Oryginalnym sposobem na założenie chustki jest jej połączenie z beretem, toczkiem lub kapeluszem (metoda wiązania „na sfinksa” z nakryciem głowy założonym na bakier). Jeszcze innym wiązaniem chusty lub szala jest turban, który może być noszony nie tylko na plaży. Zawiązany z eleganckiej apaszki lub szala staje się dodatkiem mogącym uzupełniać nawet wieczorową kreację. Turban był przecież popularnym wieczorowym dodatkiem choćby w pierwszych dwu dekadach XX wieku. Najpiękniejsze jedwabne chusty pochodzą z francuskiej firmy Hermes[5]. To prawdziwe dzieła sztuki projektowane przez artystów. I mimo ogromnej ilości apaszek sygnowanych najsłynniejszymi nazwiskami świata mody, dorównujących jakością apaszkom od Hermesa, tylko te ostatnie cieszą się największą popularnością. Nie sposób tego racjonalnie wyjaśnić, być może opiera się to na prestiżu podobnym do pozycji Rolls-Royce’a, który pomimo obecnych na rynku lepszych od niego samochodów, nadal pozostaje najbardziej luksusowym modelem.
Równie praktycznym nakryciem głowy jest kaptur. Od wieków ozdabiał peleryny, płaszcze i futra. Kaptur nadaje postaci rys tajemniczości, zakrywając częściowo twarz. Dawniej to właśnie kochankowie, najczęściej pod osłoną nocy, w pelerynach lub płaszczach z dużym kapturem wymykali się na potajemne schadzki. Niestety dziś kaptur traci na swej tajemniczości i zmysłowości, bo spotyka się go niemalże wszędzie: przy swetrach, kamizelkach, podkoszulkach i dresach. I, o zgrozo, przy tego typu odzieży bywa dodatkowo obszyty futerkiem. Widząc taki sweter ozdobiony haftem i cekinami oraz kapturem z futerkiem naprawdę trudno odczytać, co autor miał na myśli, tworząc taką kombinację… Zdarzają się też trafione pomysły na kaptur w wersji współczesnej, na przykład swetry z kapturem-golfem. Wówczas kaptur można nosić „złożony” jak golf lub „rozłożony” i nasunięty na głowę. Tak noszony kaptur dobrze wygląda w towarzystwie fantazyjnie pod nim zawiązanego szala.
Dziś na kobiecych głowach również pojawiają się kapelusze. Jednak ich współczesna odsłona występuje w zdecydowanie mniejszym rozmiarze niż nakrycia głowy Hanki Bielickiej. Najczęściej są to męskie modele kapeluszy w wersji borsalino. Ale to kobiety mają dużo większą możliwość wyboru, bo kapelusze przeznaczone dla płci pięknej występują praktycznie we wszystkich kolorach.
Nie tylko męskie kapelusze zostały z powodzeniem zaadaptowane przez panie. Popularnością wśród kobiet cieszy się też kaszkiet – czapka z większym lub mniejszym daszkiem. Damski kaszkiet także może być kolorowy, wzorzysty, a nawet ozdabiany klamerką czy guzikiem. Stanowi gustowne wykończenie stroju w stylu nieco mniej formalnym. Jest idealny na jesień, pasuje i do kurtki, i do grubszej marynarki z szalem.
Kolejnym dodatkiem noszonym przez kobiety w pierwszej „strefie” są okulary. Dziś trudno sobie bez nich wyobrazić życie, a tak naprawdę typowym dodatkiem stały się dopiero w XX wieku. Dzięki nieograniczonym możliwościom kształtów, kolorystyki i wzornictwa oprawek okulary pełnią obecnie funkcję nie tylko korekcyjną, lecz także stanowią piękną oprawą dla oczu. Niektórzy twierdzą, że okulary nadają bardziej intelektualny wygląd. Opinia ta jest wykorzystywana w wielu reklamach, w których eksperci polecający dany produkt występują zawsze w okularach lub po prostu trzymają je w dłoni.
Dobierając okulary korekcyjne, należy kierować się kilkoma czynnikami. Warto wziąć pod uwagę oczywiste elementy, jak kształt twarzy czy kolor włosów, ale ważna jest też osobowość noszącego okulary. I tak osoby, które mają twarz pociągłą, powinny wybierać oprawki optycznie skracające owal twarzy, o niezbyt dużych szkłach, na przykład w kształcie leżących elips. Pociągły owal twarzy optycznie zrównoważą również okulary mające wzmocnienia albo ciemniejszy kolor po zewnętrznych bokach oprawek.
Do twarzy prostokątnej (o mocno zaznaczonej żuchwie i dużym czole) pasują oprawki z wyraźną dominacją linii poziomych, jak na przykład „leżące” prostokąty. Oprawki mogą być także grubsze po zewnętrznych bokach twarzy i mieć wyraźny nosek. Jest to doskonały zabieg skracający optycznie twarz.
Natomiast kobiety o twarzach pełnych, zaokrąglonych i krótkich powinny wybierać okulary optycznie wydłużające twarz. Tak działają oprawki z przewagą linii skośnych, często określane mianem „kocich”. Panie o twarzy krótkiej, ale z mocno zaznaczoną linią żuchwy i szerokim czole mogą wybrać grubsze i mocniejsze kształty oprawek na „linii brwi”. Dodaje to „lekkości” kanciastym rysom i wyszczupla twarz.
Kolor oprawek powinien pasować do karnacji i koloru włosów. Osoby o jasnej cerze i jasnych włosach zdecydowanie powinny unikać czarnych, ciemnych lub intensywnych w kolorze oprawek, ponieważ takie połączenie stanowi silny kontrast i okulary mogłyby wydawać się zbyt ciężkie. Zdecydowanie lepiej prezentują się oprawki brązowe marmurkowe, szylkretowe, granatowe, bordowe, szare lub tradycyjnie metalowe w odcieniu złota lub srebra.
Osoby o śniadej karnacji i ciemnych włosach lub jasnej karnacji i ciemnych włosach mogą wybrać okulary w ciemniejszych lub intensywniejszych kolorach oprawek. Gama kolorów do wyboru jest szeroka: od czarnego, przez granatowe i czerwone, po brązowe i fioletowe. Wybór kolorystyki okularów jest także ściśle związany z osobowością i temperamentem kobiety. Tak więc panie o charakterze introwertyczki, nielubiące się wyróżniać sięgną po spokojniejszą kolorystykę okularów. Zaś kobiety dynamiczne, z dużym temperamentem, ekstrawertyczne wybiorą oprawki o wyrazistych kształtach i zdecydowanych kolorach.
Okulary ozdabiają twarz, podobnie jak biżuteria, dlatego przy ich doborze należy rozważyć także wygląd kolczyków. Gdy zakłada się duże i ozdobne kolczyki lepiej nie łączyć ich z okularami o masywnych lub zdobionych oprawkach. Nadmiar takich elementów nie jest elegancki. Ozdobne okulary należy łączyć z delikatniejszymi kolczykami. Mogą być te wkręcane lub wiszące, ale niezbyt długie. Wówczas całość będzie stanowić dyskretne uzupełnienie wizerunku – co odróżnia modową amatorkę od kobiety z własnym stylem.
Wybór okularów przeciwsłonecznych jest równie ważny jak oprawek korekcyjnych i nie może być kwestią przypadku. Mimo że kolorowego szkła używano już w starożytności dla ochrony oczu przed jaskrawym słońcem, okulary przeciwsłoneczne stały się nieodzowną częścią wizerunku dopiero w latach 20. XX wieku. Nastąpiło to wraz z wkroczeniem mody na plażowanie i opaleniznę. Wkrótce okulary te zaczęto też nosić do prowadzenia samochodu i na stokach narciarskich. Niedługo potem reżyserzy filmowi uczynili z okularów znak rozpoznawczy wielu gwiazd.A gwiazdy, korzystając ze swoich przywilejów, pozwalają sobie nawet na takie ekstrawagancje jak noszenie okularów przeciwsłonecznych w pochmurny dzień – używając ich tylko jako element dekoracyjny we włosach.
Największy jednak wkład w popularyzację okularów słonecznych miała Jacquline Kennedy. Stały się one wręcz jej znakiem firmowym. Początkowo zakładała je niezamierzenie w tragicznych okolicznościach, będąc pogrążoną w rozpaczy wdową. Z czasem stało się to już zabiegiem celowym. Chcąc zachować anonimowość, jako żona magnata transportu morskiego Arystotelesa Onassisa, zakładała duże i ciemne okulary przeciwsłoneczne. W ten sposób Jacquline Kennedy dla wielu eleganckich kobiet stała się wzorem do naśladowania, a okulary przeciwsłoneczne zyskały na popularności jako ozdoba wizerunku.
Mówiąc o kobiecych dodatkach, nie sposób nie docenić chyba najbardziej uniwersalnego, a więc i doskonałego elementu ubioru. Chodzi o apaszkę. Ten niewielki kawałek materiału jest szybkim i efektownym sposobem na zmianę wizerunku. Apaszka może być nie tylko nakryciem głowy, ale też ozdobą włosów, służąc jako opaska. Może też fantazyjnie odmienić torebkę (zamotana wokół paska) lub zastąpić pasek w spodniach, jeśli przeciągnie się ją przez szlufki.
To niezastąpiony dodatek do kostiumów, garniturów, bluzek czy kaszmirowych swetrów. Nadaje indywidualny charakter poważnej garsonce, ożywia i rozjaśnia biznesowy wizerunek. Udrapowana na ramionach lub zawiązana na szyi stanowi wielobarwny kobiecy akcent urozmaicający służbowy strój. Jako plama koloru lub deseniu na gładkim tle marynarki przyciąga uwagę patrzącego do naszej twarzy. Elegancka apaszka może zastąpić naszyjnik, a także zamaskować pierwsze zmarszczki na szyi, jeśli zastosuje się ją jako wypełnienie dekoltu. Wreszcie włożona pod klapy marynarki, spływając swobodnie, tworzy pionowe linie wyszczuplające sylwetkę. Właściwie noszona apaszka jest nieocenionym uzupełnieniem kobiecego szyku.
Umiejętny dobór dodatków odzwierciedla indywidualny styl, ale poszukując go, warto pamiętać o jego „wielopłaszczyznowości”. Wszystkie elementy: uroda i sylwetka wraz ze znajomością swoich zalet i wad oraz wnętrze (osobowość, temperament) powinny znajdować swe odbicie w wizerunku zewnętrznym. Tylko wówczas ubiór najpełniej wyrazi nasze „ja”.
Wedle słów znakomitego krakowskiego krawca: to sztuka umieć określić właściwie swoją tożsamość, wyznaczyć własny optymalny „przedział wiekowy”, by się nie zdołować ani nie wpaść w pułapkę próżności.[6]
Dlatego życzę wszystkim paniom owocnych poszukiwań. Bez pułapek. I samych udanych prób w wyrażaniu własnej ekspresji. Moda nie jest obowiązkiem ani religią, ale zachętą do tworzenia coraz ciekawszych opowieści. O sobie i innych. Zachęcam więc do pisania stale nowych rozdziałów…
Agnieszka Jelonkiewicz
konsultantka wizerunku
[1] Jean Cocteau (1889-1963), francuski poeta, dramaturg, reżyser filmowy, scenarzysta, malarz, a także choreograf sceniczny i menedżer bokserski. W jego sztuce widoczne są wpływy futuryzmu, kubizmu, dadaizmu i surrealizmu oraz poezji metafizycznej. Jako jeden z pierwszych zrealizował pełną wizję surrealizmu w filmie.
[2] Giorgio Armani (ur.1934), włoski projektant mody.
[3] Jerzy Turbasa, Ubierając kobietę sukcesu, Wydawnictwo AA, Kraków 2007, s. 16.
[4] Hanka Bielicka, Uśmiech w kapeluszu, Akapit-Press, Warszawa 2000.
[5] Hermes, francuski dom mody założony 1837 roku, specjalizujący się w produkcji wyrobów skórzanych, pierwotnie związanych z jeździectwem (uprzęże, uzdy dla koni), potem poszerzonym o inne luksusowe artykuły typu: skórzane torebki (od 1922 r.), jedwabne apaszki (od 1937 r.), jedwabne krawaty i perfumy (od 1949 r.), biżuterię (lata 50. XX w.). Apaszki Hermesa stały się ponadczasowym symbolem stylu, elegancji i dostatku. Te jedwabne kwadraty zdobione motywami jeździeckimi i roślinnymi są niezrównanym atrybutem kobiety z klasą oraz najchętniej kopiowanym dodatkiem. Technologia ręcznego obrębiania oraz uzyskiwania mięsistej faktury jedwabiu jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Obecnie Hermes ma w swojej ofercie wyroby skórzane, jedwabne apaszki i krawaty, modę damską i męską, perfumy, zegarki, przybory do pisania, obuwie, rękawice, rzemiosło artystyczne, naczynia i biżuterię.
[6] Jerzy Turbasa, Ubierając kobietę sukcesu, Wydawnictwo AA, Kraków 2007, s. 15.