Wykładnia komparatystyczna w orzecznictwie konstytucyjnym – zarys problemu
opublikowano: 2019-07-08 przez: Pusiewicz Weronika
Punkt wyjścia dla zarysowania problemu stosowania tzw. wykładni komparatystycznej[1] w orzecznictwie konstytucyjnym stanowi konstatacja, iż samo pojęcie „wykładni komparatystycznej” wydaje się osobliwe. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wśród klasycznych metod wykładni prawa, wedle innego określenia, kanonów wykładni, brak jest tego typu wykładni. Wynika to z faktu, iż F.C. von Savigny, jeden z czołowych przedstawicieli tzw. niemieckiej szkoły historycznej w prawoznawstwie, a zarazem jeden z twórców współczesnej myśli dotyczącej wykładni prawa, co do zasady negował zasadność poznawania obcych systemów normatywnych w działalności prawniczej. System prawa miał bowiem oddawać „ducha narodu” (Volksgeist), specyficznego dla danej wspólnoty narodowej, a tym samym inne systemy prawa stawały się irrelewantne dla lepszego poznania systemu własnego[2].
Komparatystyka prawnicza (w tym konstytucyjna) w XX i XXI w.
Sceptycyzm szkoły historycznej wobec celowości prowadzenia badań komparatystycznych nie został przejęty przez inne nurty myśli prawniczej. Przełom XIX i XX w. przyniósł znaczny wzrost zainteresowania obcymi systemami prawnymi, co nie powinno dziwić, gdyż, jak się podkreśla w piśmiennictwie, owo zainteresowanie było zauważalne niemal we wszystkich epokach historycznych, nawet w starożytności[3]. Z kolei wiek XX w. przyniósł dalszy wzrost zainteresowania komparatystyką prawniczą, na co wpływ miało szereg czynników, choćby pojawienie się tendencji integracyjnych. W doktrynie sformułowano stanowiska uznające prawo porównawcze za pełnoprawną dyscyplinę prawniczą[4]. Niemniej jednak wciąż widoczny jest spór wokół statusu tej dziedziny prawoznawstwa[5], a także, co jest szczególnie istotne w świetle poniższych rozważań, kwestii dopuszczalności osadzenia metody porównawczej wśród metod wykładni, z czym wiąże się ocena potencjalnych zalet i wad stosowania tej metody. Ilustrację kontrowersji wokół roli badań porównawczych w prawoznawstwie stanowi choćby spór wokół tzw. przeszczepów prawnych (legal transplants), czyli, mówiąc w uproszczeniu, przenoszenia na grunt własnego systemu prawnego obcych instytucji prawnych. Za czołowego zwolennika dokonywania owych przeszczepów uważa się romanistę A. Watsona, stojącego na w stanowisku, iż rozwój systemów prawnych dokonuje się w zasadzie głównie poprzez inspirowanie się obcymi rozwiązaniami normatywnymi[6]. Z kolei najbardziej znanym krytykiem tej metody jest P. Legrand, który podkreśla, iż w zasadzie nie jest możliwe dokonywanie przeszczepów prawnych, gdyż instytucje prawne funkcjonują w kontekście kulturowym właściwym dla danego społeczeństwa[7]. Tym samym przenoszenie tych instytucji do innego systemu prawnego sprowadza się de facto zazwyczaj do sloganu, tj. nazwy tej instytucji, zaś w systemie, do którego została ona recypowana, funkcjonuje ona co do zasady odmiennie niż w systemie, z którego ją przejęto[8].
Z uwagi na fakt, że pierwotnym obszarem zainteresowania komparatystyki prawniczej było porównywanie systemów prawnych pod kątem oceny możliwości ich unifikacji, problem stosowania metody porównawczej w orzecznictwie sądowym – a nie w działalności prawodawczej – został dostrzeżony stosunkowo późno. W najnowszej literaturze prawniczej problem stosowania tzw. wykładni komparatystycznej w orzecznictwie jawi się jednak jako ważne zagadnienie badawcze. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest pojawienie się tzw. multicentryczności systemów prawnych, co wiąże się z sytuacją, gdy sędzia styka się z koniecznością równoczesnego uwzględnienia w orzekaniu kilku porządków normatywnych, (np. obok prawa krajowego, prawa Unii Europejskiej czy orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, dalej: „ETPCz”), bądź gdy dana norma podlega stosowaniu przez różnorakie organy sądowe (choćby, obok sądu krajowego, wspomniany ETPCz)[9]. Niemniej jednak problem ten przedstawia się odmiennie, gdy w grę wchodzi powoływanie się w orzecznictwie na szeroko pojęte prawo międzynarodowe, obejmujące dorobek międzynarodowych organów sądowych oraz gdy przedmiotem powołania się przez sędziego jest obce prawo krajowe. W przypadku polskim doniosłe znaczenie prawa międzynarodowego zostało uwypuklone w Konstytucji, w szczególności w art. 9, zgodnie z którym Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego. Ustawa zasadnicza nie zawiera natomiast jakichkolwiek, przynajmniej sformułowanych wprost, „zachęt” do potencjalnego uwzględnienia prawa obcego w orzekaniu[10]. Co więcej, tego typu zachęty należą w skali współczesnych konstytucji do wyjątków. W piśmiennictwie wskazuje się w zasadzie wyłącznie na swoiste rozwiązanie zawarte w art. 39 ust. 1 Konstytucji Republiki Południowej Afryki, który określa, że przy wykładni Karty Praw „możliwe jest uwzględnienie prawa obcego”[11].
Problem wykorzystywania obcych rozwiązań prawnych stał się w ostatnich latach szczególnie doniosłym zagadnieniem w obszarze prawa konstytucyjnego. W piśmiennictwie podkreśla się fakt, iż w ostatnich kilkudziesięciu latach doszło w skali światowej do przyjęcia ponad 100 nowych ustaw zasadniczych, zaś proces ich tworzenia zwykle obejmował analizę obowiązujących obcych rozwiązań ustrojowych. Widoczna w świecie swego rodzaju „standaryzacja” ważnych instytucji konstytucyjnych (takich tak rządy prawa, podział władzy czy ochrona praw człowieka) sprawiła, iż w aktualnej literaturze przedmiotu sformułowany został termin „migracja idei konstytucyjnych”, który de facto zdaje się stanowić odpowiednik wspomnianego wcześniej pojęcia „przeszczepu prawnego”. Jak zauważył S. Choudhry w 2009 r., „migracja idei konstytucyjnych przez systemy prawne szybko staje się jedną z centralnych cech charakterystycznych współczesnej praktyki konstytucyjnej”[12]. Trzeba jednak podkreślić, że, o ile wspomniany wyżej problem wiąże się z kwestią tworzenia nowych ustaw zasadniczych, to w zasadzie równolegle w doktrynie zyskało obecnie na znaczeniu zagadnienie wiążące się z ową migracją powodowaną nie przez ustrojodawcę konstruującego czy nowelizującego konstytucję, lecz przez orzecznictwo sądowe, w szczególności konstytucyjne. Dyskusja na ten temat została wywołana poprzez głośny spór wśród sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który zaistniał w pierwszych latach obecnego stulecia. O ile część sędziów tego organu, z których najbardziej znany jest S. Breyer, z aprobatą odnosiła się do odwoływania się w orzecznictwie do obcych wzorców ustrojowych, o tyle pogląd ten był zaciekle atakowany przez tzw. oryginalistów, do których zaliczał się w szczególności sędzia A. Scalia[13]. Głośna debata obu wspomnianych sędziów[14] zbiegła się z rosnącym zainteresowaniem się doktryny problemem odwoływania się przez sędziów do prawa obcego[15]. Aktualnie problem wykorzystywania argumentacji komparatystycznej w sądownictwie konstytucyjnym doczekał się już szeregu ważnych przekrojowych opracowań[16].
Komparatystyka konstytucyjna w Polsce
W polskiej literaturze prawniczej problematyka komparatystyczna była od dawna dostrzegana, aczkolwiek trudno mówić o jej popularności wśród przedstawicieli doktryny. W piśmiennictwie z okresu PRL podkreślano wręcz, iż był to „zaniedbany” obszar rozważań prawniczych[17], lecz ocena ta wydaje się zbyt surowa. W ówczesnej literaturze pojawiły się interesujące rozważania na ten temat, w tym dotyczące powoływania się na metodę porównawczą przez sądy[18]. Z pewnością jednak rola prawa porównawczego była zasadniczo niższa niż w okresie II Rzeczypospolitej, kiedy to z uwagi na konieczność unifikacji kilku porządków prawnych przejętych z okresu zaborów, problematyka komparatystyczna była jednym z centralnych zagadnień ówczesnego prawoznawstwa[19]. Ważnym elementem rozważań komparatystycznych z okresu PRL było natomiast wykazywanie „wyższości” prawa „socjalistycznego” nad „kapitalistycznym”[20].
W odniesieniu do problematyki konstytucyjnej rozważania prawnoporównawcze zyskały na znaczeniu po przemianach ustrojowych z 1989 r., co wynikało z podjęcia prac nad nową ustawą zasadniczą. Jedną z charakterystycznych cech przebiegu tych prac stało się analizowanie rozwiązań funkcjonujących w innych państwach demokratycznych[21], co nie dziwi, gdyż wydaje się to typowym działaniem w toku tworzenia konstytucji, znanym chociażby w Polsce z okresu przygotowywania Konstytucji marcowej z 1921 r.[22] Warto przy tym przywołać dobitne stwierdzenie w jednym z artykułów naukowych, iż „nie istnieje konstytucja, przy tworzeniu której nie zaczerpnięto z dorobku myśli konstytucyjnej innych państw”[23]. Oczywiście należy zastrzec, że ocena stopnia, w jakim rozwiązania występujące w ustawach zasadniczych innych państw wpłynęły na kształt przepisów konstytucyjnych, może być przedmiotem dyskusji, której zakres bez wątpienia wykracza poza ramy niniejszych uwag. Wypada natomiast odnotować, iż piśmiennictwie pierwszej połowy lat 90-ych ubiegłego stulecia analizowano zasadność dokonywania recepcji obcych wzorców ustrojowych przy okazji tworzenia nowej Konstytucji[24]. W moim przekonaniu stanowiska wyrażone odnośnie do tej kwestii są w dużej części adekwatne w odniesieniu do problemu analizy praktyki odwoływania się do prawa w obcego w orzecznictwie konstytucyjnym.
Problem stosowania metody porównawczej nie w pracach ustrojodawczych, lecz w działalności orzeczniczej, był oczywiście dostrzegany po 1989 r.[25], lecz dopiero od niedawna wydaje się zyskiwać coraz większe zainteresowanie doktryny, zwłaszcza w sferze orzecznictwa konstytucyjnego[26]. Wydaje się, że przyczynę owego zainteresowania stanowi zasygnalizowana wcześniej popularność analizowanego problemu wśród badaczy z innych państw. Niemniej jednak problematyka stosowania wykładni komparatystycznej wciąż zdaje się stanowić potencjalnie interesujące zagadnienie badawcze, nie tylko – w odniesieniu do analizy praktyki stosowania tego typu wykładni przez polski Trybunał Konstytucyjny (dalej także jako „TK”) – dla doktryny prawa konstytucyjnego, lecz i zapewne dla teoretyków prawa.
Wykładnia komparatystyczna jako jedna z metod wykładni – rozbieżności doktrynalne
Od strony teoretycznej doniosłym problemem wydaje się opisanie metody komparatystycznej w kontekście ogólnej teorii prawa, ściślej mówiąc wśród wspomnianych we wstępnej części niniejszego tekstu kanonów wykładni. Jak dotąd w piśmiennictwie spotkać można daleko posunięte rozbieżności wokół tej kwestii, przy czym poszczególne stanowiska nie zostały opatrzone pogłębionymi analizami. Przykładowo w jednej klasycznych pozycji dotyczącej wykładni J. Wróblewski stwierdził, iż pojęcie „wykładni porównawczej”, (podobnie do „wykładni historycznej”) nie odnosi się do określonego sposobu (metody) interpretacji prawa, lecz do „materiału użytego do wykładni”, przy czym uciekając się do analizy prawnoporównawczej „interpretator może uwzględnić bądź samą normę, bądź też normę wraz z jej interpretacjami w praktyce i nauce prawa”[27]. Prima facie wydaje się, że podobne stanowisko zajął L. Morawski, wspominając o „materiałach komparatystycznych” przy okazji omawiania „materiałów wykładni”, do których zaliczył dodatkowo np. orzecznictwo sądowe czy tzw. materiały przygotowawcze (powstałe w toku prac prawodawczych dotyczących danego rozwiązania prawnego)[28]. Jednak w tym samym opracowaniu przywołany autor uznał „wykładnię komparatystyczną” za jedną z postaci „wykładni funkcjonalnej”[29]. Wreszcie w piśmiennictwie odnaleźć można echa niemieckich kontrowersji wokół kwalifikacji metody porównawczej wśród kanonów wykładni. Na język polski przetłumaczony został jeden z tekstów P. Häberle, tj. badacza, który opowiada się za dołączeniem „wykładni komparatystycznej” do klasycznych metod wykładni wyróżnionych przez F.C. von Savignego[30]. Z drugiej strony należy pamiętać, że pogląd tego badacza nie jest powszechnie przyjmowany w doktrynie niemieckiej. W szczególności wysuwa się zastrzeżenia wobec akcentowania rangi tego typu analizy prawniczej w odniesieniu do wykładni konstytucji[31].
Stosowanie wykładni komparatystycznej przez Trybunał Konstytucyjny
Nie negując celowości podjęcia teoretycznoprawnych analiz dotyczących opisania metody porównawczej w kontekście teorii wykładni prawa, dla konstytucjonalisty podstawowym problemem wydaje się analiza dopuszczalności stosowania tej metody w odniesieniu do problematyki konstytucyjnej. Jako szczególnie istotne jawi się zbadanie tej kwestii w odniesieniu do praktyki orzeczniczej TK. Doniosłość tego problemu wynika nie tylko z zasygnalizowanej wcześniej jego popularności wśród przedstawicieli doktryny z innych państw, lecz z faktu, iż, jak zauważyła A. Paprocka, polski sąd konstytucyjny należy do tych, które często odwołują się do prawa obcego, w tym do orzecznictwa innych sądów konstytucyjnych[32].
Analiza orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego potwierdza przywołane wyżej stanowisko. Przykładowo przeprowadzone za pomocą bazy danych IPO[33] wyszukiwanie w treści rozstrzygnięć TK wydanych w latach 1986-2015 frazy „FTK” (odnoszącej się do niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego) przynosi 14 pozytywnych wyników, słowa „Francja” – 27, a „USA” – 25. Oczywiście samo pojawienie się tych słów czy skrótów nie musi oznaczać, że Trybunał analizował prawo obce, lecz nieco bardziej pogłębiona analiza poszczególnych orzeczeń wskazuje, że niekiedy bez wątpienia tak było. Jak się wydaje, szczególnie dobitnym przykładem jest argumentacja sądu konstytucyjnego występująca w uzasadnieniu wyroku z 30 września 2007 r., K 44/07[34]. Przedmiotem tego orzeczenia była ocena konstytucyjności art. 122a ustawy z 3 lipca 2002 r. Prawo lotnicze[35], który to przepis, mówiąc w uproszczeniu, uprawniał polskie Siły Zbrojne do zestrzelenia samolotu pasażerskiego, który – w szczególności – został przejęty przez grupę terrorystyczną w celu użycia do ataku analogicznego do znanych powszechnie zdarzeń z 11 września 2001 r. W uzasadnieniu niezgodności z Konstytucją tego przepisu TK przeprowadził obszerną analizę niemieckiego sporu dotyczącego analogicznego problemu prawnego, w szczególności wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 15 lutego 2006 r., 1 BvR 357/05. Inny wart przywołania przykład powołania się na prawo obce występuje w uzasadnieniu głośnego wyroku z 18 maja 1997 r., K 29/06[36], w którym badano problem konstytucyjności tzw. przesłanki społecznej umożliwiającej dokonanie w świetle prawa przerwania ciąży. O ile wywód większości składu orzekającego objął jedynie krótkie wzmianki o prawie niemieckim i francuskim, w trzech zdaniach odrębnych pojawiły się obszerne analizy rozwiązań prawnych obowiązujących w innych państwach, obejmujące konstytucje, ustawodawstwo zwykłe oraz orzecznictwo. Autor jednego ze zdań odrębnych, sędzia L. Garlicki, podkreślił, iż kontrowersje wokół dopuszczalności przerwania ciąży występują w wielu współczesnych systemach prawnych, zaś „[p]rzy ich rozwiązywaniu w Polsce nie można tracić z pola widzenia doświadczeń innych krajów naszego kręgu cywilizacyjnego, a w szczególności doświadczeń legislacyjnych i orzeczniczych krajów Europy Zachodniej, z których dorobku Trybunał Konstytucyjny stale stara się korzystać w swoich rozstrzygnięciach”.
Warto dodać, że obok ewidentnych przypadków powoływania się na prawo obce polski TK niekiedy stosunkowo lakonicznie odnosi się do tej kwestii. Przykładowo w uzasadnieniu orzeczenia z 9 lipca 2002 r., P 4/01[37] Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż przeprowadził analizę systemów prawnych „niektórych państw europejskich”, nie wskazując których, oraz odniósł się do „współczesnych porządków demokratycznych”. Liczba tego typu lakonicznych sformułowań w orzecznictwie jest znaczna. Co więcej, wydaje się, że niekiedy TK „przeszczepia” na grunt polski instytucje prawne znane w innych państwach, nie wskazując przy tym, iż powołuje się na prawo obce. W moim przekonaniu przykładem takiej instytucji jest „efekt mrożący”, tj. szczególna instytucja z zakresu ochrony wolności i praw (zwłaszcza wolności wypowiedzi), wypracowana przez Sąd Najwyższy USA[38], a także szeroko wykorzystywana w orzecznictwie ETPCz[39]. Trybunał Konstytucyjny przywołał ją w kilkunastu orzeczeniach, zaś sposób jej „przeszczepienia” wywołał poważne wątpliwości wśród samych sędziów TK[40].
Nawet tak pobieżna wzmianka o praktyce wykorzystywania w polskim orzecznictwie konstytucyjnym metody porównawczej zdaje się wskazywać, iż problem ten jest rzeczywisty. Jeśli kompleksowa analiza rozstrzygnięć TK, która wciąż czeka na przeprowadzenie, potwierdzi, iż, tak jak w przypadku innych sądów konstytucyjnych, tzw. wykładnia komparatystyczna nie ma charakteru dominującego, tj. ukierunkowującego rozstrzygnięcie danej sprawy[41], to nadal jako istotne jawi się pytanie, czy stosowanie argumentacji porównawczej jest w orzecznictwie konstytucyjnym co do zasady właściwe. W doktrynie jest to wciąż problem wywołujący sprzeczne opinie, czego instruktywnym przykładem jest wzmiankowany wcześniej spór wśród sędziów Sądu Najwyższego USA. Za podstawowe zalety stosowania metody porównawczej uznaje się m.in. fakt występowania w różnych systemach zbieżnych problemów konstytucyjnych, pozytywny wpływ na jakość wywodu (swego rodzaju poszerzenie horyzontu badawczego) czy też możliwość lepszego zrozumienia własnego systemu prawnego poprzez skonfrontowanie go z prawem obcym[42]. Z kolei krytycy tego typu argumentacji przywołują m.in. ścisły związek konstytucji ze swoistymi tradycjami ustrojowymi danego państwa[43] czy też, częściej problemy praktyczne, jak brak możliwości technicznych (choćby odpowiednich ram czasowych) przeprowadzenia pogłębionej analizy komparatystycznej, co skutkuje częstą arbitralnością przywołanych przykładów z prawa obcego oraz ich powierzchownym omówieniem. Z kwestią tą wiąże się praktyka tzw. cherry-picking, która wyraża się w tym, iż sąd (nie tylko konstytucyjny) powołuje się tylko na takie przykłady rozwiązań prawnych z innych państw, które uzasadniają (de facto z góry założony) kierunek danego rozstrzygnięcia[44].
W moim przekonaniu w orzecznictwie polskiego TK jak w soczewce odbijają się przywołane wyżej wady i zalety wykładni komparatystycznej, przy czym specyfikę polską zdaje się stanowić brak bogatych tradycji demokratycznych wzorców ustrojowych[45], co może potencjalnie zachęcać do korzystania z wzorców obcych w praktyce trybunalskiej. O ile bez wątpienia niektóre przypadki powoływania się na argumentację porównawczą stanowią przykłady analizy problemów konstytucyjnych, które wystąpiły zarówno w Polsce, jak i w innych państwach (vide casus dopuszczalności zestrzelenia samolotu pasażerskiego, wyrok TK w sprawie K 44/07), to uderzający jest niemal całkowity brak wyjaśnień przez sąd konstytucyjny motywów przywołania argumentów porównawczych. W skali całego orzecznictwa do zupełnych wyjątków należą uwagi sformułowane w wyroku z 3 lipca 2008 r., K 38/07[46]. TK stwierdził, że podjęcie analizy „obcego prawa wewnętrznego” wynika „z faktu zbliżania się do siebie współczesnych systemów prawnych”. Zastrzegł jednak, że „w wypadku odwołania się przez TK do obcego prawa wewnętrznego niezbędne jest ustalenie adekwatności skorzystania z obcych wzorów dla wykładni prawa polskiego”, przy czym „w szczególności wypada zachować szczególną ostrożność w «wyborze» systemu prawnego, do którego następuje odwołanie”. Co ciekawe, uwagi te poprzedziły stwierdzenie, iż w owej sprawie „właściwe będzie” powołanie się na prawo niemieckie oraz orzecznictwo ETPCz, przy czym TK nie podał motywów takiego właśnie „wyboru”.
Ostatnia uwaga ujawnia osobny, a przy tym dobrze widoczny w polskim orzecznictwie konstytucyjnym problem wyboru systemów prawnych, do których następuje odwołanie. Nie sposób odnaleźć przypadki, w których TK podałby powody za wyborem takich, a nie innych porządków normatywnych, zaś wspomniane przykłady występowania w treści orzeczeń frazy „USA” wskazują, że niekiedy powoływane jest nawet prawo amerykańskie, które jest bezspornie dalekie od prawa polskiego, związanego z tzw. kontynentalną kulturą prawną, a nie kulturą prawną kręgu common law. Brak refleksji na analizowany temat rodzi podejrzenie stosowania przez polski sąd konstytucyjny praktyki cherry-picking, lecz weryfikacja tej hipotezy wymagałaby analizy poszczególnych orzeczeń na zasadzie a casu ad casum. Jeżeli jednak zjawisko to znalazłoby potwierdzenie, to Trybunał Konstytucyjny nie wyróżniałby się wśród innych sądów konstytucyjnych. W piśmiennictwie podkreśla się bowiem, iż w zasadzie brak jest uzasadniania wyboru do analizy w danym rozstrzygnięciu poszczególnych obcych systemów prawnych[47].
Podsumowanie
Na koniec warto ponownie podkreślić, że problematyka stosowania tzw. wykładni komparatystycznej w orzecznictwie konstytucyjnym jest wciąż stosunkowo słabo zbadana w piśmiennictwie, co kontrastuje z praktyką sądów konstytucyjnych, w tym polskiego TK. Taki stan rzeczy stanowi bez wątpienia do pewnego stopnia refleks kontrowersji wokół rangi prawa porównawczego wśród dyscyplin prawniczych, a także niezadowalającego stanu rozważań teoretycznoprawnych wokół specyfiki argumentacji porównawczej w kontekście teorii wykładni prawa. De facto problem dopuszczalności stosowania metody porównawczej przy okazji badania konstytucyjności prawa pojawił się niejako „oddolnie”, jako konsekwencja sporów na ten temat wśród sędziów amerykańskiego Sądu Najwyższego, a nie jako problem teoretyczny wysunięty wcześniej w rozważaniach doktrynalnych. Jakkolwiek nie sposób nie dostrzec zalet odwoływania się do argumentacji komparatystycznej, to w moim przekonaniu właściwy jest „ostrożny sceptycyzm” co do takiej praktyki orzeczniczej. Uważam bowiem, że co do zasady sąd (w tym sąd konstytucyjny) nie ma możliwości przeprowadzenia dogłębnej analizy komparatystycznej danego przypadku, zaś bez takiej analizy powoływanie się na prawo obce może zostać często sprowadzone jedynie do „ornamentu”, ukazującego, przynajmniej pozornie, erudycję sądu, ale niestanowiącego przy tym jakiejkolwiek podbudowy dla danego rozstrzygnięcia. Co więcej, brak rzetelnych rozważań prawnoporównawczych zwiększa prawdopodobieństwo błędnego odczytania obcych wzorców prawnych, a także może uzasadniać podejrzenia o arbitralne stosowanie argumentacji komparatystycznej. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że problemy prawne, w tym konstytucyjne, powtarzają się w wielu porządkach normatywnych, co z natury rzeczy skłania do sięgnięcia po obce inspiracje dla rozstrzygnięcia sprawy „krajowej”. Ponadto skłonność taka może być aktualnie tym silniejsza, że stosunkowo łatwe wydaje się powoływanie się, przynajmniej powierzchowne, na prawo obce. Jest to spowodowane tym, iż w obecnym zinformatyzowanym świecie zagraniczne akty prawne, orzecznictwo oraz piśmiennictwo prawnicze stają się w zasadzie ogólnie dostępne poprzez stale rozbudowywane zasoby elektroniczne.
dr Piotr Chybalski
adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji
UKSW w Warszawie
radca prawny w OIRP w Warszawie
Komparatystyka prawnicza (w tym konstytucyjna) w XX i XXI w.
Sceptycyzm szkoły historycznej wobec celowości prowadzenia badań komparatystycznych nie został przejęty przez inne nurty myśli prawniczej. Przełom XIX i XX w. przyniósł znaczny wzrost zainteresowania obcymi systemami prawnymi, co nie powinno dziwić, gdyż, jak się podkreśla w piśmiennictwie, owo zainteresowanie było zauważalne niemal we wszystkich epokach historycznych, nawet w starożytności[3]. Z kolei wiek XX w. przyniósł dalszy wzrost zainteresowania komparatystyką prawniczą, na co wpływ miało szereg czynników, choćby pojawienie się tendencji integracyjnych. W doktrynie sformułowano stanowiska uznające prawo porównawcze za pełnoprawną dyscyplinę prawniczą[4]. Niemniej jednak wciąż widoczny jest spór wokół statusu tej dziedziny prawoznawstwa[5], a także, co jest szczególnie istotne w świetle poniższych rozważań, kwestii dopuszczalności osadzenia metody porównawczej wśród metod wykładni, z czym wiąże się ocena potencjalnych zalet i wad stosowania tej metody. Ilustrację kontrowersji wokół roli badań porównawczych w prawoznawstwie stanowi choćby spór wokół tzw. przeszczepów prawnych (legal transplants), czyli, mówiąc w uproszczeniu, przenoszenia na grunt własnego systemu prawnego obcych instytucji prawnych. Za czołowego zwolennika dokonywania owych przeszczepów uważa się romanistę A. Watsona, stojącego na w stanowisku, iż rozwój systemów prawnych dokonuje się w zasadzie głównie poprzez inspirowanie się obcymi rozwiązaniami normatywnymi[6]. Z kolei najbardziej znanym krytykiem tej metody jest P. Legrand, który podkreśla, iż w zasadzie nie jest możliwe dokonywanie przeszczepów prawnych, gdyż instytucje prawne funkcjonują w kontekście kulturowym właściwym dla danego społeczeństwa[7]. Tym samym przenoszenie tych instytucji do innego systemu prawnego sprowadza się de facto zazwyczaj do sloganu, tj. nazwy tej instytucji, zaś w systemie, do którego została ona recypowana, funkcjonuje ona co do zasady odmiennie niż w systemie, z którego ją przejęto[8].
Z uwagi na fakt, że pierwotnym obszarem zainteresowania komparatystyki prawniczej było porównywanie systemów prawnych pod kątem oceny możliwości ich unifikacji, problem stosowania metody porównawczej w orzecznictwie sądowym – a nie w działalności prawodawczej – został dostrzeżony stosunkowo późno. W najnowszej literaturze prawniczej problem stosowania tzw. wykładni komparatystycznej w orzecznictwie jawi się jednak jako ważne zagadnienie badawcze. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest pojawienie się tzw. multicentryczności systemów prawnych, co wiąże się z sytuacją, gdy sędzia styka się z koniecznością równoczesnego uwzględnienia w orzekaniu kilku porządków normatywnych, (np. obok prawa krajowego, prawa Unii Europejskiej czy orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, dalej: „ETPCz”), bądź gdy dana norma podlega stosowaniu przez różnorakie organy sądowe (choćby, obok sądu krajowego, wspomniany ETPCz)[9]. Niemniej jednak problem ten przedstawia się odmiennie, gdy w grę wchodzi powoływanie się w orzecznictwie na szeroko pojęte prawo międzynarodowe, obejmujące dorobek międzynarodowych organów sądowych oraz gdy przedmiotem powołania się przez sędziego jest obce prawo krajowe. W przypadku polskim doniosłe znaczenie prawa międzynarodowego zostało uwypuklone w Konstytucji, w szczególności w art. 9, zgodnie z którym Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego. Ustawa zasadnicza nie zawiera natomiast jakichkolwiek, przynajmniej sformułowanych wprost, „zachęt” do potencjalnego uwzględnienia prawa obcego w orzekaniu[10]. Co więcej, tego typu zachęty należą w skali współczesnych konstytucji do wyjątków. W piśmiennictwie wskazuje się w zasadzie wyłącznie na swoiste rozwiązanie zawarte w art. 39 ust. 1 Konstytucji Republiki Południowej Afryki, który określa, że przy wykładni Karty Praw „możliwe jest uwzględnienie prawa obcego”[11].
Problem wykorzystywania obcych rozwiązań prawnych stał się w ostatnich latach szczególnie doniosłym zagadnieniem w obszarze prawa konstytucyjnego. W piśmiennictwie podkreśla się fakt, iż w ostatnich kilkudziesięciu latach doszło w skali światowej do przyjęcia ponad 100 nowych ustaw zasadniczych, zaś proces ich tworzenia zwykle obejmował analizę obowiązujących obcych rozwiązań ustrojowych. Widoczna w świecie swego rodzaju „standaryzacja” ważnych instytucji konstytucyjnych (takich tak rządy prawa, podział władzy czy ochrona praw człowieka) sprawiła, iż w aktualnej literaturze przedmiotu sformułowany został termin „migracja idei konstytucyjnych”, który de facto zdaje się stanowić odpowiednik wspomnianego wcześniej pojęcia „przeszczepu prawnego”. Jak zauważył S. Choudhry w 2009 r., „migracja idei konstytucyjnych przez systemy prawne szybko staje się jedną z centralnych cech charakterystycznych współczesnej praktyki konstytucyjnej”[12]. Trzeba jednak podkreślić, że, o ile wspomniany wyżej problem wiąże się z kwestią tworzenia nowych ustaw zasadniczych, to w zasadzie równolegle w doktrynie zyskało obecnie na znaczeniu zagadnienie wiążące się z ową migracją powodowaną nie przez ustrojodawcę konstruującego czy nowelizującego konstytucję, lecz przez orzecznictwo sądowe, w szczególności konstytucyjne. Dyskusja na ten temat została wywołana poprzez głośny spór wśród sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który zaistniał w pierwszych latach obecnego stulecia. O ile część sędziów tego organu, z których najbardziej znany jest S. Breyer, z aprobatą odnosiła się do odwoływania się w orzecznictwie do obcych wzorców ustrojowych, o tyle pogląd ten był zaciekle atakowany przez tzw. oryginalistów, do których zaliczał się w szczególności sędzia A. Scalia[13]. Głośna debata obu wspomnianych sędziów[14] zbiegła się z rosnącym zainteresowaniem się doktryny problemem odwoływania się przez sędziów do prawa obcego[15]. Aktualnie problem wykorzystywania argumentacji komparatystycznej w sądownictwie konstytucyjnym doczekał się już szeregu ważnych przekrojowych opracowań[16].
Komparatystyka konstytucyjna w Polsce
W polskiej literaturze prawniczej problematyka komparatystyczna była od dawna dostrzegana, aczkolwiek trudno mówić o jej popularności wśród przedstawicieli doktryny. W piśmiennictwie z okresu PRL podkreślano wręcz, iż był to „zaniedbany” obszar rozważań prawniczych[17], lecz ocena ta wydaje się zbyt surowa. W ówczesnej literaturze pojawiły się interesujące rozważania na ten temat, w tym dotyczące powoływania się na metodę porównawczą przez sądy[18]. Z pewnością jednak rola prawa porównawczego była zasadniczo niższa niż w okresie II Rzeczypospolitej, kiedy to z uwagi na konieczność unifikacji kilku porządków prawnych przejętych z okresu zaborów, problematyka komparatystyczna była jednym z centralnych zagadnień ówczesnego prawoznawstwa[19]. Ważnym elementem rozważań komparatystycznych z okresu PRL było natomiast wykazywanie „wyższości” prawa „socjalistycznego” nad „kapitalistycznym”[20].
W odniesieniu do problematyki konstytucyjnej rozważania prawnoporównawcze zyskały na znaczeniu po przemianach ustrojowych z 1989 r., co wynikało z podjęcia prac nad nową ustawą zasadniczą. Jedną z charakterystycznych cech przebiegu tych prac stało się analizowanie rozwiązań funkcjonujących w innych państwach demokratycznych[21], co nie dziwi, gdyż wydaje się to typowym działaniem w toku tworzenia konstytucji, znanym chociażby w Polsce z okresu przygotowywania Konstytucji marcowej z 1921 r.[22] Warto przy tym przywołać dobitne stwierdzenie w jednym z artykułów naukowych, iż „nie istnieje konstytucja, przy tworzeniu której nie zaczerpnięto z dorobku myśli konstytucyjnej innych państw”[23]. Oczywiście należy zastrzec, że ocena stopnia, w jakim rozwiązania występujące w ustawach zasadniczych innych państw wpłynęły na kształt przepisów konstytucyjnych, może być przedmiotem dyskusji, której zakres bez wątpienia wykracza poza ramy niniejszych uwag. Wypada natomiast odnotować, iż piśmiennictwie pierwszej połowy lat 90-ych ubiegłego stulecia analizowano zasadność dokonywania recepcji obcych wzorców ustrojowych przy okazji tworzenia nowej Konstytucji[24]. W moim przekonaniu stanowiska wyrażone odnośnie do tej kwestii są w dużej części adekwatne w odniesieniu do problemu analizy praktyki odwoływania się do prawa w obcego w orzecznictwie konstytucyjnym.
Problem stosowania metody porównawczej nie w pracach ustrojodawczych, lecz w działalności orzeczniczej, był oczywiście dostrzegany po 1989 r.[25], lecz dopiero od niedawna wydaje się zyskiwać coraz większe zainteresowanie doktryny, zwłaszcza w sferze orzecznictwa konstytucyjnego[26]. Wydaje się, że przyczynę owego zainteresowania stanowi zasygnalizowana wcześniej popularność analizowanego problemu wśród badaczy z innych państw. Niemniej jednak problematyka stosowania wykładni komparatystycznej wciąż zdaje się stanowić potencjalnie interesujące zagadnienie badawcze, nie tylko – w odniesieniu do analizy praktyki stosowania tego typu wykładni przez polski Trybunał Konstytucyjny (dalej także jako „TK”) – dla doktryny prawa konstytucyjnego, lecz i zapewne dla teoretyków prawa.
Wykładnia komparatystyczna jako jedna z metod wykładni – rozbieżności doktrynalne
Od strony teoretycznej doniosłym problemem wydaje się opisanie metody komparatystycznej w kontekście ogólnej teorii prawa, ściślej mówiąc wśród wspomnianych we wstępnej części niniejszego tekstu kanonów wykładni. Jak dotąd w piśmiennictwie spotkać można daleko posunięte rozbieżności wokół tej kwestii, przy czym poszczególne stanowiska nie zostały opatrzone pogłębionymi analizami. Przykładowo w jednej klasycznych pozycji dotyczącej wykładni J. Wróblewski stwierdził, iż pojęcie „wykładni porównawczej”, (podobnie do „wykładni historycznej”) nie odnosi się do określonego sposobu (metody) interpretacji prawa, lecz do „materiału użytego do wykładni”, przy czym uciekając się do analizy prawnoporównawczej „interpretator może uwzględnić bądź samą normę, bądź też normę wraz z jej interpretacjami w praktyce i nauce prawa”[27]. Prima facie wydaje się, że podobne stanowisko zajął L. Morawski, wspominając o „materiałach komparatystycznych” przy okazji omawiania „materiałów wykładni”, do których zaliczył dodatkowo np. orzecznictwo sądowe czy tzw. materiały przygotowawcze (powstałe w toku prac prawodawczych dotyczących danego rozwiązania prawnego)[28]. Jednak w tym samym opracowaniu przywołany autor uznał „wykładnię komparatystyczną” za jedną z postaci „wykładni funkcjonalnej”[29]. Wreszcie w piśmiennictwie odnaleźć można echa niemieckich kontrowersji wokół kwalifikacji metody porównawczej wśród kanonów wykładni. Na język polski przetłumaczony został jeden z tekstów P. Häberle, tj. badacza, który opowiada się za dołączeniem „wykładni komparatystycznej” do klasycznych metod wykładni wyróżnionych przez F.C. von Savignego[30]. Z drugiej strony należy pamiętać, że pogląd tego badacza nie jest powszechnie przyjmowany w doktrynie niemieckiej. W szczególności wysuwa się zastrzeżenia wobec akcentowania rangi tego typu analizy prawniczej w odniesieniu do wykładni konstytucji[31].
Stosowanie wykładni komparatystycznej przez Trybunał Konstytucyjny
Nie negując celowości podjęcia teoretycznoprawnych analiz dotyczących opisania metody porównawczej w kontekście teorii wykładni prawa, dla konstytucjonalisty podstawowym problemem wydaje się analiza dopuszczalności stosowania tej metody w odniesieniu do problematyki konstytucyjnej. Jako szczególnie istotne jawi się zbadanie tej kwestii w odniesieniu do praktyki orzeczniczej TK. Doniosłość tego problemu wynika nie tylko z zasygnalizowanej wcześniej jego popularności wśród przedstawicieli doktryny z innych państw, lecz z faktu, iż, jak zauważyła A. Paprocka, polski sąd konstytucyjny należy do tych, które często odwołują się do prawa obcego, w tym do orzecznictwa innych sądów konstytucyjnych[32].
Analiza orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego potwierdza przywołane wyżej stanowisko. Przykładowo przeprowadzone za pomocą bazy danych IPO[33] wyszukiwanie w treści rozstrzygnięć TK wydanych w latach 1986-2015 frazy „FTK” (odnoszącej się do niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego) przynosi 14 pozytywnych wyników, słowa „Francja” – 27, a „USA” – 25. Oczywiście samo pojawienie się tych słów czy skrótów nie musi oznaczać, że Trybunał analizował prawo obce, lecz nieco bardziej pogłębiona analiza poszczególnych orzeczeń wskazuje, że niekiedy bez wątpienia tak było. Jak się wydaje, szczególnie dobitnym przykładem jest argumentacja sądu konstytucyjnego występująca w uzasadnieniu wyroku z 30 września 2007 r., K 44/07[34]. Przedmiotem tego orzeczenia była ocena konstytucyjności art. 122a ustawy z 3 lipca 2002 r. Prawo lotnicze[35], który to przepis, mówiąc w uproszczeniu, uprawniał polskie Siły Zbrojne do zestrzelenia samolotu pasażerskiego, który – w szczególności – został przejęty przez grupę terrorystyczną w celu użycia do ataku analogicznego do znanych powszechnie zdarzeń z 11 września 2001 r. W uzasadnieniu niezgodności z Konstytucją tego przepisu TK przeprowadził obszerną analizę niemieckiego sporu dotyczącego analogicznego problemu prawnego, w szczególności wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 15 lutego 2006 r., 1 BvR 357/05. Inny wart przywołania przykład powołania się na prawo obce występuje w uzasadnieniu głośnego wyroku z 18 maja 1997 r., K 29/06[36], w którym badano problem konstytucyjności tzw. przesłanki społecznej umożliwiającej dokonanie w świetle prawa przerwania ciąży. O ile wywód większości składu orzekającego objął jedynie krótkie wzmianki o prawie niemieckim i francuskim, w trzech zdaniach odrębnych pojawiły się obszerne analizy rozwiązań prawnych obowiązujących w innych państwach, obejmujące konstytucje, ustawodawstwo zwykłe oraz orzecznictwo. Autor jednego ze zdań odrębnych, sędzia L. Garlicki, podkreślił, iż kontrowersje wokół dopuszczalności przerwania ciąży występują w wielu współczesnych systemach prawnych, zaś „[p]rzy ich rozwiązywaniu w Polsce nie można tracić z pola widzenia doświadczeń innych krajów naszego kręgu cywilizacyjnego, a w szczególności doświadczeń legislacyjnych i orzeczniczych krajów Europy Zachodniej, z których dorobku Trybunał Konstytucyjny stale stara się korzystać w swoich rozstrzygnięciach”.
Warto dodać, że obok ewidentnych przypadków powoływania się na prawo obce polski TK niekiedy stosunkowo lakonicznie odnosi się do tej kwestii. Przykładowo w uzasadnieniu orzeczenia z 9 lipca 2002 r., P 4/01[37] Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż przeprowadził analizę systemów prawnych „niektórych państw europejskich”, nie wskazując których, oraz odniósł się do „współczesnych porządków demokratycznych”. Liczba tego typu lakonicznych sformułowań w orzecznictwie jest znaczna. Co więcej, wydaje się, że niekiedy TK „przeszczepia” na grunt polski instytucje prawne znane w innych państwach, nie wskazując przy tym, iż powołuje się na prawo obce. W moim przekonaniu przykładem takiej instytucji jest „efekt mrożący”, tj. szczególna instytucja z zakresu ochrony wolności i praw (zwłaszcza wolności wypowiedzi), wypracowana przez Sąd Najwyższy USA[38], a także szeroko wykorzystywana w orzecznictwie ETPCz[39]. Trybunał Konstytucyjny przywołał ją w kilkunastu orzeczeniach, zaś sposób jej „przeszczepienia” wywołał poważne wątpliwości wśród samych sędziów TK[40].
Nawet tak pobieżna wzmianka o praktyce wykorzystywania w polskim orzecznictwie konstytucyjnym metody porównawczej zdaje się wskazywać, iż problem ten jest rzeczywisty. Jeśli kompleksowa analiza rozstrzygnięć TK, która wciąż czeka na przeprowadzenie, potwierdzi, iż, tak jak w przypadku innych sądów konstytucyjnych, tzw. wykładnia komparatystyczna nie ma charakteru dominującego, tj. ukierunkowującego rozstrzygnięcie danej sprawy[41], to nadal jako istotne jawi się pytanie, czy stosowanie argumentacji porównawczej jest w orzecznictwie konstytucyjnym co do zasady właściwe. W doktrynie jest to wciąż problem wywołujący sprzeczne opinie, czego instruktywnym przykładem jest wzmiankowany wcześniej spór wśród sędziów Sądu Najwyższego USA. Za podstawowe zalety stosowania metody porównawczej uznaje się m.in. fakt występowania w różnych systemach zbieżnych problemów konstytucyjnych, pozytywny wpływ na jakość wywodu (swego rodzaju poszerzenie horyzontu badawczego) czy też możliwość lepszego zrozumienia własnego systemu prawnego poprzez skonfrontowanie go z prawem obcym[42]. Z kolei krytycy tego typu argumentacji przywołują m.in. ścisły związek konstytucji ze swoistymi tradycjami ustrojowymi danego państwa[43] czy też, częściej problemy praktyczne, jak brak możliwości technicznych (choćby odpowiednich ram czasowych) przeprowadzenia pogłębionej analizy komparatystycznej, co skutkuje częstą arbitralnością przywołanych przykładów z prawa obcego oraz ich powierzchownym omówieniem. Z kwestią tą wiąże się praktyka tzw. cherry-picking, która wyraża się w tym, iż sąd (nie tylko konstytucyjny) powołuje się tylko na takie przykłady rozwiązań prawnych z innych państw, które uzasadniają (de facto z góry założony) kierunek danego rozstrzygnięcia[44].
W moim przekonaniu w orzecznictwie polskiego TK jak w soczewce odbijają się przywołane wyżej wady i zalety wykładni komparatystycznej, przy czym specyfikę polską zdaje się stanowić brak bogatych tradycji demokratycznych wzorców ustrojowych[45], co może potencjalnie zachęcać do korzystania z wzorców obcych w praktyce trybunalskiej. O ile bez wątpienia niektóre przypadki powoływania się na argumentację porównawczą stanowią przykłady analizy problemów konstytucyjnych, które wystąpiły zarówno w Polsce, jak i w innych państwach (vide casus dopuszczalności zestrzelenia samolotu pasażerskiego, wyrok TK w sprawie K 44/07), to uderzający jest niemal całkowity brak wyjaśnień przez sąd konstytucyjny motywów przywołania argumentów porównawczych. W skali całego orzecznictwa do zupełnych wyjątków należą uwagi sformułowane w wyroku z 3 lipca 2008 r., K 38/07[46]. TK stwierdził, że podjęcie analizy „obcego prawa wewnętrznego” wynika „z faktu zbliżania się do siebie współczesnych systemów prawnych”. Zastrzegł jednak, że „w wypadku odwołania się przez TK do obcego prawa wewnętrznego niezbędne jest ustalenie adekwatności skorzystania z obcych wzorów dla wykładni prawa polskiego”, przy czym „w szczególności wypada zachować szczególną ostrożność w «wyborze» systemu prawnego, do którego następuje odwołanie”. Co ciekawe, uwagi te poprzedziły stwierdzenie, iż w owej sprawie „właściwe będzie” powołanie się na prawo niemieckie oraz orzecznictwo ETPCz, przy czym TK nie podał motywów takiego właśnie „wyboru”.
Ostatnia uwaga ujawnia osobny, a przy tym dobrze widoczny w polskim orzecznictwie konstytucyjnym problem wyboru systemów prawnych, do których następuje odwołanie. Nie sposób odnaleźć przypadki, w których TK podałby powody za wyborem takich, a nie innych porządków normatywnych, zaś wspomniane przykłady występowania w treści orzeczeń frazy „USA” wskazują, że niekiedy powoływane jest nawet prawo amerykańskie, które jest bezspornie dalekie od prawa polskiego, związanego z tzw. kontynentalną kulturą prawną, a nie kulturą prawną kręgu common law. Brak refleksji na analizowany temat rodzi podejrzenie stosowania przez polski sąd konstytucyjny praktyki cherry-picking, lecz weryfikacja tej hipotezy wymagałaby analizy poszczególnych orzeczeń na zasadzie a casu ad casum. Jeżeli jednak zjawisko to znalazłoby potwierdzenie, to Trybunał Konstytucyjny nie wyróżniałby się wśród innych sądów konstytucyjnych. W piśmiennictwie podkreśla się bowiem, iż w zasadzie brak jest uzasadniania wyboru do analizy w danym rozstrzygnięciu poszczególnych obcych systemów prawnych[47].
Podsumowanie
Na koniec warto ponownie podkreślić, że problematyka stosowania tzw. wykładni komparatystycznej w orzecznictwie konstytucyjnym jest wciąż stosunkowo słabo zbadana w piśmiennictwie, co kontrastuje z praktyką sądów konstytucyjnych, w tym polskiego TK. Taki stan rzeczy stanowi bez wątpienia do pewnego stopnia refleks kontrowersji wokół rangi prawa porównawczego wśród dyscyplin prawniczych, a także niezadowalającego stanu rozważań teoretycznoprawnych wokół specyfiki argumentacji porównawczej w kontekście teorii wykładni prawa. De facto problem dopuszczalności stosowania metody porównawczej przy okazji badania konstytucyjności prawa pojawił się niejako „oddolnie”, jako konsekwencja sporów na ten temat wśród sędziów amerykańskiego Sądu Najwyższego, a nie jako problem teoretyczny wysunięty wcześniej w rozważaniach doktrynalnych. Jakkolwiek nie sposób nie dostrzec zalet odwoływania się do argumentacji komparatystycznej, to w moim przekonaniu właściwy jest „ostrożny sceptycyzm” co do takiej praktyki orzeczniczej. Uważam bowiem, że co do zasady sąd (w tym sąd konstytucyjny) nie ma możliwości przeprowadzenia dogłębnej analizy komparatystycznej danego przypadku, zaś bez takiej analizy powoływanie się na prawo obce może zostać często sprowadzone jedynie do „ornamentu”, ukazującego, przynajmniej pozornie, erudycję sądu, ale niestanowiącego przy tym jakiejkolwiek podbudowy dla danego rozstrzygnięcia. Co więcej, brak rzetelnych rozważań prawnoporównawczych zwiększa prawdopodobieństwo błędnego odczytania obcych wzorców prawnych, a także może uzasadniać podejrzenia o arbitralne stosowanie argumentacji komparatystycznej. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że problemy prawne, w tym konstytucyjne, powtarzają się w wielu porządkach normatywnych, co z natury rzeczy skłania do sięgnięcia po obce inspiracje dla rozstrzygnięcia sprawy „krajowej”. Ponadto skłonność taka może być aktualnie tym silniejsza, że stosunkowo łatwe wydaje się powoływanie się, przynajmniej powierzchowne, na prawo obce. Jest to spowodowane tym, iż w obecnym zinformatyzowanym świecie zagraniczne akty prawne, orzecznictwo oraz piśmiennictwo prawnicze stają się w zasadzie ogólnie dostępne poprzez stale rozbudowywane zasoby elektroniczne.
dr Piotr Chybalski
adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji
UKSW w Warszawie
radca prawny w OIRP w Warszawie
[1] W tekście termin ten stosuję zamiennie z pojęciami „metody porównawczej” czy „argumentacji komparatystycznej”.
[2] Na ten temat zob. np. R. Tokarczyk, Komparatystyka prawnicza, Kraków 1997, s. 48.
[3] Ibidem, s. 43 i 44.
[4] Tak np. M. Ancel, Znaczenie i metody prawa porównawczego, Warszawa 1979, s. 31 i 32.
[5] Zob. zwłaszcza I. Szymczak, Metoda nauki o porównywaniu systemów prawnych, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Społeczny” 3/2014, s. 39-42.
[6] A. Watson, Legal Transplants: An Approach to Comparative Law, Edynburg 1974.
[7] Zob. P. Legrand, The Impossibility of “Legal Transplants”, „Maastricht Journal of European and Comparative Law” 4/1997.
[8] W sprawie syntetycznej rekapitulacji uwag P. Legranda zob. F. Zoll, Argumentacja komparatystyczna w polskich sądach [w:] A. Wudarski (red.), Prawo obce w doktrynie prawa polskiego, Warszawa 2016. s. 131 i 132.
[9] L. Garlicki, Ochrona praw jednostki w XXI w. (globalizacja – standardy lokalne – dialog między sądami) [w:] E. Gdulewicz, W. Orłowski, S. Patyra (red.), 25 lat transformacji ustrojowej w Polsce i Europie Środkowo- Wschodniej, Lublin 2015, s. 177. Zob. też głośny artykuł E. Łętowskiej, Multicentryczność współczesnego systemu prawa i jej konsekwencje, „Państwo i Prawo” 4/2005.
[10] Pomijam tutaj kwestię orzecznictwa poświęconego zagadnieniom prawa prywatnego międzynarodowego.
[11] Tłumaczenie własne. W oryginale: when interpreting the Bill of Rights, a court, tribunal or forum (…) (c) may consider foreign law.
[12] S. Choudhry, Migration as a New Metaphor in Comparative Constitutional Law [w:] S. Choudhry (red.), The Migration of Constitutional Ideas, Cambridge 2009, s. 16.
[13] W piśmiennictwie polskim zob. zwł. G. Maroń, Oryginalizm Antonina Scalii jako teoria wykładni prawa, „Przegląd Prawa Konstytucyjnego” 4/2010.
[14] O jej doniosłości świadczy fakt, iż została ona w całości opublikowana. Zob. The Relevance of Foreign Legal Materials in U.S. Constitutional Cases: a Conversation Between Justice Antonin Scalia and Justice Stephen Breyer, „International Journal of Constitutional Law” 3/2005.
[15] Jednym z pierwszych ważnych opracowań na ten temat był artykuł B. Markesinisa i J. Fedtke, The Judge as Comparatist, „Tulane Law Review” 12/2005-2006. W tym samym czasopiśmie A. Barak stwierdził, że tekst ten może być punktem zwrotnym, zachęcającym sędziów do „wypróbowania ścieżki prawa porównawczego”. A. Barak, Response to „Judge as Comparatist”. Comparison in Public Law, „Tulane Law Review” 12/2005-2006, s. 195.
[16] Zob. np. T. Groppi, M.-C. Ponthoreau (red.), The Use of Foreign Precedents by Constitutional Judges, Oksford 2014.
[17] J. Jakubowski, Z problematyki metodologicznej badań prawnoporównawczych, „Państwo i Prawo” 7/1963, s. 7.
[18] Zob. A. Szpunar, Zastosowanie metody prawno-porównawczej w orzecznictwie, „Studia Cywilistyczne” 1967, tom X.
[19] H. C. Gutteridge podkreślił, że polskie prawo międzywojenne zajmowało „szczególne miejsce w badań porównawczych, gdyż dostarczyło najbardziej interesującego przykładu przekształcenia szeregu systemów regionalnych w jednolity system prawa krajowego”, zob. przedmowę do opracowania Studies in Polish and Comparative Law. A Symposium of Twelve Articles by Polish Lawyers' Association, H. C. Gutteridge (red.), Londyn 1945, s. V.
[20] Zob. np. S. Rozmaryn, Z teorii badań i prac prawno-porównawczych, „Państwo i Prawo” 3/1966, s. 408-413.
[21] Tak np. A. Paprocka, Argument komparatystyczny w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, „Państwo i Prawo” 7/2017, s. 41.
[22] Zob. syntetyczny opis przebiegu prac nad Konstytucją marcową z 1921 r., W. Komarnicki, Polskie prawo polityczne, Warszawa 2008 (reprint wydania z 1922 r.), s. 133-206.
[23] A. Madeja, Komparatystyka konstytucyjna. Antecendencje, ewolucja, przewidywane kierunki rozwoju, „Studia Iuridica Toruniensia” 6/2010, s. 148 i 149 (przypis nr 175).
[24] M. Wyrzykowski, Recepcja w prawie publicznym – tendencje rozwojowe konstytucjonalizmu w Europie Środkowej i Wschodniej, „Państwo i Prawo” 1/1992; W. Sokolewicz, Korzystanie z obcych wzorów przy projektowaniu nowej konstytucji: konieczność czy możliwość? [w:] A. Pułło (red.), Zagadnienia współczesnego prawa konstytucyjnego, Gdańsk 1993.
[25] Zob. np. L. Morawski, Zasady wykładni prawa, Toruń 2006, s. 151.
[26] Zob. wspomniany już tekst A. Paprockiej, Argument…, a także M. Bainczyk, Odwołania do prawa obcego w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego w sprawach związanych z integracją europejską [w:] A. Wudarski (red.), op. cit.
[27] J. Wróblewski, Zagadnienia teorii prawa ludowego, Warszawa 1959, s. 130 i 131.
[28] L. Morawski, Zasady..., s. 185-193.
[29] Ibidem, s. 151 i 152.
[30] Zob. P. Häberle, Źródła prawa w nowych konstytucjach, „Przegląd Sejmowy” 4/1996, s. 72.
[31] Zob. np. Ch. Hillgruber, Verfassungsinterpretazion [w:] O. Depenheuer, Ch. Grabenwarter (red.), Verfassungstheorie, Tybinga 2010, s. 528.
[32] A. Paprocka, Argument..., s. 242.
[33] Internetowy Portal Orzeczeń, https://ipo.trybunal.gov.pl/ipo/Szukaj?cid=1 (dostęp 10 maja 2019 r.).
[34] OTK-A ZU 2007 nr 7, poz. 126.
[35] Dz. U. z 2018 r., poz. 1183, ze zm.
[36] OTK ZU 1997, poz. 19.
[37] OTK-A ZU 2002 nr 4, poz. 52.
[38] Zob. np. F. Schauer, Fear, Risk and the First Amendment: Unraveling the “Chilling Effect”, „Boston University Law Review” 1978, nr 58.
[39] Zob. np. A. Wróbel, uwagi do art. 8 [w:] L. Garlicki, P. Hofmański, A. Wróbel, Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Tom I. Komentarz do artykułów 1-18, Warszawa 2010, s. 490.
[40] Zob. zwł. zdanie odrębne sędziego M. Wyrzykowskiego do orzeczenia z 27 października 2010, K 10/08; OTK-A ZU 2010 nr 8, poz. 81.
[41] Na ten temat zob. T. Groppi, M.-C. Ponthoreau, Conclusions [w:] T. Groppi, M.-C. Ponthoreau (red.), The Use of Foreign Precedents by Constitutional Judges, Oxford 2014, s. 429.
[42] Zamiast wielu zob. A. Paprocka, Argument…, s. 39, 40.
[43] Zob. W. Sokolewicz, Korzystanie…, s. 22.
[44] Tak np. T.K. Graziano, Is it Legitimate and Beneficial for Judges to Compare [w:] M. Andenas, D. Fairgrieve (red.), Courts and Comparative Law, Oxford 2015, s. 29 i 30.
[45] Tak W. Sokolewicz, Korzystanie…, s. 23.
[46] OTK-A ZU 2008 nr 6, poz. 102.
[47] T. Groppi, M.-C. Ponthoreau, Conclusions…, s. 422.